Cierpienie życia złudzeniami

·ekscerpcje z innych źródeł ·

 

Zarzekamy się, że czegoś nie zniesiemy, ale to nieprawda. Zniesiemy. Chodzi po prostu o to, że tego nie chcemy. I nic dziwnego – kto by chciał…? Mamy wrażenie, że życie jest przeciwko nam. Ale przecież my sami też należymy do życia, nasze istnienie wpisuje się w jego nurt. Nie możemy stawiać się po drugiej stronie barykady, to nonsens. Życie po prostu dość obcesowo obchodzi się z naszym przeświadczeniem, że rzeczywistość powinna dopasować się do naszych fantazji.

Nasze fantazje, złudzenia i pobożne życzenia są na straconej pozycji. Życie nie spełnia rozkazów, nie stosuje się do poleceń. Możemy niekiedy mieć wrażenie, że sytuacje, w jakich życie nas stawia, są za trudne, przerastają nas. Że to więcej, niż moglibyśmy znieść. Mylimy się. Prawda jest taka, że nasze złudzenia nie są w stanie wytrzymać naporu życia, które podkopuje je, osłabia i niszczy każdego dnia. I bardzo dobrze. Kiedy złudzenia rozsypują się w proch, panikujemy. Wydaje nam się, że zostaliśmy zniszczeni, ale tak nie jest. Po prostu omyłkowo braliśmy wymyślone przez nas fantazje za podstawę naszego istnienia. Tymczasem one rozwiewają się i znikają jak sen, a my nadal trwamy. (…)

Jeśli przyjmiemy życie takim, jakie jest, nie unikniemy bólu. Bo życie na pewno nam go nie oszczędzi. Odbierze nam wszystko, co mamy, i każdego, kogo kochamy – w momencie śmierci albo wcześniej. Ale nie musimy tkwić w sytuacji, która tylko potęguje cierpienie. Kiedy dzieje się coś, co łamie nam serce, uruchamiamy mechanizmy obronne. Niestety, są to kłamstwa, którym pozwalamy sobą zawładnąć, żeby uśmierzyć ból, jaki zadało nam życie. Grzęźniemy w tych kłamstwach, nie zdając sobie sprawy, że stają się one przyczyną naszego chronicznego cierpienia. Zatruci kłamstwem, nie dostrzegamy rzeczywistości i ignorujemy uczucia, jakie przynosi życie: „Nie jestem wściekły, tylko rozczarowany”, „Nie ogarniam tego”, „To jakieś nieporozumienie”. Niestety, strategie, które stosujemy, nie są niezniszczalne. Życie powoli toruje sobie drogę przez mur zaprzeczeń. (…)

Możemy rozkazywać, ile chcemy, wszechświat nie zwróci na to najmniejszej uwagi. Życie płynie własnym nurtem, a nie wyznaczoną przez nas drogą, i bez trudu zmywa wszystkie stworzone przez nas iluzje. Jeśli oczekujemy, że zamiast po prostu płynąć, życie zacznie spełniać nasze życzenia, nic dziwnego, że niebawem poczujemy się pokrzywdzeni. Uznamy, że życie traktuje nas niesprawiedliwie, tymczasem to my sami wpędzamy się w cierpienie. (…) Nikt z nas nigdy nie zdoła kontrolować rzeczywistości, a ona nigdy nie wygląda tak, jak wizje, które tworzymy w wyobraźni. Możemy przepędzić nasze złudzenia na cztery wiatry i zacząć żyć w harmonii z tym, co rzeczywiście istnieje. Dopóki się na to nie zdecydujemy, będzie towarzyszyć nam cierpienie. Być może usłyszymy jego cichy szept: „Zgubiłeś się w świecie fantazji. Czas wrócić do domu”. (…)

Przeważnie zamiast zmierzyć się z niewygodną prawdą, wolimy wypchnąć ją w niebyt. (…) Zdrowienie zaczyna się w chwili, gdy zaakceptujemy naszą osobowość niezależnie od tego, jak bardzo jest zwichrowana i zepsuta. (…) Wobec życia zawsze będziemy bezbronni, to jedna z cech człowieczeństwa. Nie pomożemy sobie, jeśli będziemy próbować stłamsić człowieczeństwo w nas samych. Trzeba nam je przyjąć, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy zaakceptujemy je też u innych. Jeśli nie chcę widzieć w tobie człowieczeństwa, czyż nie potępiam czegoś w samym sobie? Twoje wady są lustrem, w którym się przeglądam. Czy gdy wejrzę głęboko w twoją istotę, będę w stanie pogodzić się z twymi „wadami”, czyli tym, czego tak naprawdę nie znoszę u siebie? Oboje spostrzeżemy wtedy, jak niewiele nas dzieli. Każda odpowiedź twierdząca zbliża nas do afirmacji głębi człowieczeństwa w bliźnim. Człowieczeństwa, które przecież jest też naszym udziałem. (…)

Konflikty są nieodłączną częścią naszego życia. Sami przecież czasem nie wiemy, czego chcemy, miewamy sprzeczne emocje i pragnienia. A co dopiero, kiedy musimy dogadać się z drugą osobą! Zawsze będziemy się różnić. Ja nie jestem moją żoną, a ona nie jest mną, i całe szczęście. Różnice między nami nie są problemem, który trzeba rozwiązać. Tak po prostu jest – to samo życie. (…) Czy chciałbym, żeby wszyscy się ze mną zgadzali? Tak, oczywiście. Czy jest jakakolwiek szansa, że moje życzenie się spełni? Nie, nie ma najmniejszej. Czy to bardzo źle? Nie, wręcz przeciwnie – to bardzo pożyteczne dla mojego rozwoju. Muszę wyjść poza własną sferę bezpieczeństwa, zobaczyć, kim inni są w rzeczywistości (a nie w moich fantazjach na ich temat) i nauczyć się akceptować ich takimi, jacy są. To pierwszy krok ku miłości.

– Jon Frederickson, „Kłamstwa, którymi żyjemy”, przeł. M. Nowak, Kraków 2018.

(opublikowano:24 sierpnia 2018 r.)