Chrześcijaństwo promuje prawdę i na tym opiera swoje pretensje do uniwersalności. Na tym właśnie zasadza się współczesna krytyka chrześcijaństwa uznająca roszczenia do prawdy za przejaw nietolerancji. Prawda i tolerancja wydają się nawzajem wykluczać. Brak tolerancji ze strony chrześcijaństwa wynika rzekomo z jego roszczenia do prawdy. U podstaw tego poglądu znajduje się podejrzenie, że prawda sama w sobie jest niebezpieczna. Stąd tendencja nowożytności, aby budować kulturę niezależnie od prawdy.
W kulturze postmodernistycznej, która czyni z człowieka stwórcę siebie samego i kwestionuje pierwotne przesłanie stworzenia, objawia się wola ponownego stworzenia świata wbrew jego prawdzie. Zobaczyliśmy już wcześniej, że takie postępowanie nieuchronnie prowadzi do nietolerancji. W kwestii relacji między prawdą a tolerancją należałoby powiedzieć, że tolerancja jest zakotwiczona w samej naturze prawdy. Rozważając powstanie Machabeuszów, przekonaliśmy się, że społeczeństwo sprzeciwiające się prawdzie jest zarazem totalitarne, a przez to głęboko nietolerancyjne.
Co się tyczy prawdy, chciałbym po prostu odwołać się do Orygenesa: „Chrystus nie odnosi żadnego zwycięstwa nad nikom, kto tego nie chce. On zwycięża tylko siłą perswazji. Jest przecież Słowem Boga”. Ostatecznie jedyną autentyczną przeciwwagą dla wszelkich form nietolerancji jest Jezus Chrystus Ukrzyżowany. Zwycięstwo wiary może się dokonać tylko we wspólnocie z Jezusem Ukrzyżowanym. Teologia krzyża to chrześcijańska odpowiedź na zagadnienie wolności i przemocy; w istocie, historia uczy, że chrześcijanie odnosili zwycięstwa jedynie jako prześladowani – nigdy w roli prześladowców.
– Benedykt XVI, „Monoteizm i tolerancja”, w: „Co to jest chrześcijaństwo? Testament duchowy”, przeł. ks. A. Błyszcz, Kraków 2023, s. 55-56.
(opublikowano:17 maja 2023 r.)