To, co głosiło wczesne chrześcijaństwo i jego wiara, znalazło się wobec środowiska, w którym czczono niezliczoną ilość bóstw, i tak stanęły raz jeszcze przed problemem, przed którym stanął Izrael w swej pierwotnej sytuacji, przed rozprawą z wielkimi potęgami w epoce niewoli i później. Należało znów określić, jakiego Boga wiara chrześcijańska ma na myśli. Wczesne chrześcijaństwo śmiało dokonało wyboru i oczyszczenia przez opowiedzenie się za Bogiem filozofów, przeciwko bóstwom pogańskim. Gdy powstało pytanie, któremu z bogów odpowiada Bóg chrześcijański, czy może Zeusowi, czy Hermesowi lub Dionizosowi, czy jakiemuś innemu, odpowiedź brzmiała: żadnemu z nich. Żadnemu z bogów, do których się modlicie, tylko wyłącznie temu, do którego się nie modlicie, Najwyższemu, o którym mówią wasi filozofowie. Kościół pierwotny zdecydowanie odrzuca cały świat starożytnych religii, uważając go za złudę i zaślepienie. Wypowiada swą wiarę słowami: niczego takiego nie czcimy ani o niczym takim nie myślimy, gdy mówimy Bóg, lecz o samym bycie, o tym, co filozofowie uznali za podstawę wszelkiego bytu, za Boga ponad wszelkie moce – tylko to jest naszym Bogiem…
Wiara chrześcijańska, opowiadając się za Bogiem filozofów i głosząc konsekwentnie, że jest On Bogiem, do którego można się modlić i który przemawia do człowieka, nadała temu Bogu filozofów zupełnie nowe znaczenie. Wyswobodziła pojęcie Boga ze znaczenia czysto akademickiego i dogłębnie je przeobraziła. Ów Bóg pojmowany w sposób nieoznaczony, jako najwyższe, ostateczne pojęcie, ten Bóg rozumiany jako czysty byt lub czysta myśl, która krąży wiecznie zamknięta w sobie i nic człowiekowi i jego małemu światu nie użycza, ten Bóg filozofów, którego absolutna wieczność i niedostępność wyklucza wszelki stosunek do tego, co zmienne i co się staje, ukazuje się teraz w wierze jako Bóg ludzi, który nie jest tylko myślą myśli, wieczną matematyką wszechświata, ale jest agape, mocą stwórczej miłości…
Bóg filozofów odnosi się zasadniczo tylko do siebie, jest czystą, kontemplującą samego siebie myślą. Boga wiary określa się zasadniczo przez kategorię relacji (stosunku). Jest stwórczą wielkością, obejmującą całość. Przez to powstaje zupełnie nowy obraz świata i nowy porządek świata: najwyższą możliwością istnienia nie jest już zamknięcie się w sobie,samowystarczalność i oparcie się na sobie tylko. Najwyższy sposób istnienia zawiera raczej element relacji. Nie trzeba chyba podkreślać, jaki przewrót musi to oznaczać w egzystencjalnej orientacji człowieka, kiedy Najwyższa Istota nie okazuje się już absolutną, zamkniętą w sobie autarkią, tylko punktem odniesienia, mocą stwórczą, która wszystko stwarza, utrzymuje i kocha…
Bóg filozofii jest czystą myślą; zakłada to, że myślenie i tylko myślenie jest rzeczą boską. Bóg wiary zaś jako myśl jest miłością. Podstawą jest tu przekonanie: kochać jest rzeczą boską. Logos całego świata, pramyśl stwórcza, jest zarazem miłością; a nawet myśl jest stwórcza, gdyż jest jako myśl miłością, a jako miłość myślą. Ukazuje się tu pratożsamość prawdy i miłości, które tam, gdzie są w pełni urzeczywistnione, nie są dwiema rzeczywistościami stojącymi obok siebie czy naprzeciwko siebie, tylko są jednym jedynym Absolutem…
Wiara oznacza opowiedzenie się za tym, że myśl i sens nie są tylko przypadkowym, ubocznym produktem bytu, ale że wszelki byt jest produktem myśli, a nawet w swej wewnętrznej strukturze jest myślą…
W tym opowiedzeniu się za myślową strukturą bytu, wynikającą z sensu i rozumienia, mieści się także wiara w dzieło stworzenia. Nie oznacza ona przecież nic innego jak tylko przekonanie, że duch obiektywny, który znajdujemy we wszystkich rzeczach i przez którego uczymy się coraz lepiej je rozumieć, jest odbiciem i wyrazem ducha subiektywnego, oraz że myślowa struktura bytu, nad którą dopiero możemy pomyśleć, jest wyrazem uprzedniej, stwórczej pramyśli, dzięki której struktura ta istnieje…
Einstein powiada, że w prawach rządzących przyrodą „objawia się tak przewyższający wszystko rozum, iż wszelkie ludzkie myślenie i planowanie jest w porównaniu z nim tylko nędznym odblaskiem”. A zatem: nasze myślenie jest naprawdę tylko zastanawianiem się nad tym, co w rzeczywistości zostało już pomyślane uprzednio…
Jeżeli chrześcijańska wiara w Boga jest przede wszystkim uznaniem prymatu Logosu, wiarą w rzeczywistość stwórczej myśli, wyprzedzającej wszystko i utrzymującej świat, to jako wiara w osobowość owej myśli jest zarazem wiarą w to, że pramyśl, przez którą pomyślanym bytem jest świat, nie jest świadomością anonimową, nieokreśloną, tylko jest wolnością, miłością stwórczą, osobą. Jeśli zatem chrześcijański wybór Logosu oznacza opowiedzenie się za osobową, stwórczą myślą, to jest zarazem opowiedzeniem się za prymatem tego, co jednostkowe, przed tym, co powszechne. To, co najwyższe, nie jest najpowszechniejsze, tylko właśnie jednostkowe, i tak wiara chrześcijańska jest zarazem także opowiedzeniem się przede wszystkim za tym, że człowiek jest istotą nie dającą się do niczego sprowadzić, mającą odniesienie do nieskończoności. I przez to raz jeszcze jest wyborem prymatu wolności przeciwko prymatowi praw kosmiczno-przyrodniczej konieczności.
Joseph Ratzinger, „Wprowadzenie w chrześcijaństwo” (fragm.)
(opublikowano:12 lutego 2014 r.)