Chleb z nieba

·moje przemyślenia ·

O prawie grawitacji przypominamy sobie dopiero, gdy spadniemy z wysoka. Tak samo Bóg musiał zstąpić z wysoka, abyśmy o nim pamiętali. Rybie woda w której nieustannie pływa zdaje się przezroczysta i podobnie nam, myśl o tym, że Bóg jest, powszednieje jak chleb. Zapominamy wtedy, że zasianie zboża, żniwa, mielenie ziarna na mąkę, mieszanie jej z wodą i wypiekanie w ogniu wcale nie jest czymś oczywistym, ale wymagającym światła rozumu i siły woli.

Gdy sobie o tym przypomnimy, możemy uświadomić sobie także przez analogię, o ileż więc większa wola i większy rozum musiał stać za stworzeniem świata zawierającego te czynności, a także niezliczoną ilość innych, nieskończenie bardziej złożonych zjawisk i zdarzeń.

Tenże większy rozum, znając naszą skłonność do zapominania, objawia nam się wszędzie w sposób ogólny, ale także w konkretnych postaciach w sposób szczególny, gdy z Jego polecenia, przez tych, których sam wybrał, wzywane jest Jego Imię, by w tych konkretnych postaciach objawił się w pełni swej istoty. W ten właśnie, bardzo konkretny sposób, bardzo konkretnie przez siebie wybrany, mówi On konkretnie mnie i konkretnie Tobie: „Ja Jestem” (i jak nieskończenie więcej). Dzięki temu właśnie, możemy uświadomić sobie, że tak ogólnie nigdy nas nie opuszcza, a tylko na nasze własne życzenie skazujemy Go na śmierć niepamięci.

To, co z pozoru zdawać się może niedorzecznością, objawia sens wszystkiego – «chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu» (J6,33). W taki oto sposób «Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć… tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga» (1Kor1,27nn). Zapragnął bowiem być Emmanuelem, Bogiem z nami – nie tylko ogólnie, ale ze mną i z Tobą szczególnie, aby być naszym pokojem i zburzyć dzielący nas mur – wrogość (por. Ef2,13-22). Nie potrzeba już ofiar. Odtąd możemy już iść razem, ofiara została spełniona.

(opublikowano:3 maja 2016 r.)