Ochrzczono nas w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, zanim cokolwiek o Nich wiedzieliśmy. Dzisiaj nachodzą nas wątpliwości, czy tak powinno być. Odnosimy wrażenie, że w ten sposób uprzedzono i narzucono człowiekowi pewne decyzje, które właściwie tylko on sam winien podejmować. Taka antycypacja wydaje się nam niezbyt dopuszczalną ingerencją w sferę ludzkiej wolności w centralnej dziedzinie kształtowania życia. Znajduje w tym wyraz nasza głęboka niepewność, co do samej wiary chrześcijańskiej: odczuwamy ją raczej jako ciężar niż jako łaskę – ciężar, jaki tylko samemu można na siebie wziąć.
Zapominamy przy tym jednak, że również o naszym życiu zadecydowano z góry, bez pytania nas, a wraz z życiem – o wielu innych rzeczach: kiedy człowiek się rodzi, zostaje przecież z góry określony nie tylko jego byt biologiczny, lecz także język, epoka, jej mentalność, jej system wartości. Nie istnieje życie bez takich z góry określonych elementów. Nie chodzi zatem o to, czy w ogóle mają one być, lecz jakie mają być. Jeśli chrzest przesądza o umiłowaniu nas przez odwieczną Miłość, to jakaś łaska może być od tego cenniejsza i czystsza?
Joseph Ratzinger, „Bóg Jezusa Chrystusa”, Kraków 2006, s. 33.
(opublikowano:26 grudnia 2014 r.)