Czy istnieje powołanie do samotności?

·ekscerpcje z innych źródeł ·

drzewko

„Niedobrze jest człowiekowi samemu na ziemi” – mówi Pismo św. Dlatego stworzył Pan Bóg dwa rodzaje, stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, aby byli sobie wzajemnie podporą i pomocą i pod względem fizycznym i pod względem duchowym. Jeżeli więc mężczyzna i kobieta skłaniają się ku sobie i dążą do wzajemnego połączenia się, to jest to prawo natury i wola Stwórcy. Nie ma w tym niczego niestosownego, ani tym mniej nieczystego.

To połączenie się mężczyzny i kobiety dokonuje się w małżeństwie. Małżeństwo jest więc normalnym powołaniem człowieka.

Istnieją jednak wyjątki. Oto umarł ojciec rodziny. Najstarszy syn poświęca się, wyrzeka się własnej rodziny, aby pomagać matce, aby wychowywać młodsze rodzeństwo. Samotność jego jest ofiarą, którą ponosi dla dobra rodziny. Inny znowu poświęca życie swoje nauce, sztuce albo pracy społecznej tak dalece, że nie ma ani czasu, ani chęci do zawarcia małżeństwa; uważa, że żona, dzieci byliby mu przeszkodą w pracy. Takie rzeczy są możliwe.

Znowu inny wyrzeka się małżeństwa „dla Królestwa Niebieskiego” jak to wyraża Pan Jezus. Zapomina o tym, że jest mężczyzną, kobietą, a chce być tylko człowiekiem, który żyje dla wyższych celów, który żyje nie dla ziemi, lecz dla nieba.

Kapłan katolicki żyje w świętej samotności, w celibacie. On, który codziennie składa Najświętszą Ofiarę, wpierw samego siebie ofiaruje Bogu. Wolny od miłości ziemskiej i trosk rodzinnych, może niepodzielnie poświęcić się Bogu, zatonąć w miłości Bożej. Zamiast być ojcem własnej rodziny stanie się ojcem duchowym dla wszystkich swych parafian. Staje się sługą Kościoła, gotowym na wszelkie ofiary.

Podobnie zakonnik, zakonnica przez śluby zakonne wyrzekają się świata, aby poświęcić się służbie Bożej i dziełom miłosierdzia: nakarmić głodnych, pielęgnować chorych, przygarnąć sieroty, nauczać maluczkich, głosić Ewangelię św.

Jednakże istnieją ludzie, którzy żyją samotnie nie dla wyższych celów, lecz dla wygody i swobody. Tacy „starzy kawalerowie” z reguły nie są czynnikiem dodatnim, ani pod względem moralnym, ani pod względem społecznym. Państwo, które na takich kawalerów nakłada wysokie podatki, a podatki te obraca na pomoc dla uczciwych rodzin, może liczyć na powszechne uznanie.

Co innego „stara panna”. Ona prowadzi życie samotne często nie z własnej woli, lecz z konieczności. Ale tę konieczność może kobieta zamienić na dobrowolną ofiarę. Może tęsknoty kobiecego serca ukoić pracą zawodową, poświęceniem dla drugich, zapatrzeniem się w wieczne cele życia.

Poza tymi wyjątkami przeważająca część ludzkości żyła i żyje w małżeństwie.

– ks. Zygmunt Baranowski, „Małżeństwo”, Warszawa 2003, s. 5nn.

(opublikowano:10 grudnia 2016 r.)