Czy trzeba karać śmiercią?

·moje przemyślenia ·

Sporo kontrowersji wywołał nowy zapis 2267. punktu Katechizmu, który mówi o niedopuszczalności kary śmierci z uwagi na «skuteczniejsze systemy ograniczania wolności, które gwarantują należytą obronę obywateli, a jednocześnie w sposób definitywny nie odbierają skazańcowi możliwości odkupienia win», oraz że jest ona «zamachem na nienaruszalność i godność osoby».

Zacząć należy od tego, że kara śmierci jest karą sprawiedliwą. Każde bowiem prawo jest jednocześnie obowiązkiem respektowania go przez drugą osobę. Prawo do życia drugiej osoby nakłada na mnie obowiązek jego respektowania i zakazuje mi dokonać na niej zabójstwa. Z czysto logicznego punktu widzenia, jeśli odrzucam ów obowiązek respektowania prawa do życia drugiej osoby i dokonuję morderstwa, to z jakiej racji moje prawo do życia miałoby być respektowane?

W perspektywie wiary wszyscy jednak zasługujemy na ten najwyższy wymiar kary, a mianowicie na śmierć, bo wszyscy zgrzeszyliśmy i «nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego» (Rz3,10). «Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy» (1J1,8). Grzech śmiertelny oznacza nic innego jak zamordowanie Chrystusa i winę za tę śmierć ponosi każdy kto taki grzech popełnił. Początkiem wiary jest uznanie własnej winy i to przeogromnej – winy za śmierć Boga w Człowieku, a to oznacza także przyjęcie do wiadomości, że nie zasługuję na życie, ale na śmierć. Jednak Chrystus pokazuje nam nie tylko, że jesteśmy winni jego śmierci przez to, że zrobiliśmy z niego kozła ofiarnego, którego obarczyliśmy swoim złem i głupotą, ale że stał się nim dobrowolnie z miłości do nas, by nas od tych grzechów wyzwolić. W ten przedziwny sposób jest on dawcą życia: «Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć, a darem Boga – życie wieczne w Chrystusie Jezusie, naszym Panu» (Rz6,23). Czy zatem twierdzenie, że stosowanie kary śmierci jest koniecznością, nie umniejsza sensu jego ofiary na krzyżu, nie podważa jej pełni i miłości Boga do człowieka?

W Ewangelii napotykamy tylko na jedną sytuację w której Jezus odnosi się do egzekutorów podczas wynikającej ze sprawiedliwie względem obowiązującego prawa orzeczonej kary śmierci (w dialogu z łotrem na krzyżu do egzekutorów ani samej egzekucji się nie odnosi). To sytuacja w której kobieta ma zostać ukamienowana za cudzołóstwo (J8,3-11). Jezus mówi uczonym w Piśmie, aby pierwszy kamień rzucił ten, kto jest bez grzechu. Co przez to chciał powiedzieć? Wskazał w ten sposób, że każdy jest grzesznikiem i każdy w porządku sprawiedliwości zasługuje na śmierć, więc ukamienować powinno się wszystkich. Zgromadzeni, mając tego świadomość, zaczęli odchodzić. Jezus wtedy zapytał czy nikt jej nie potępił, a ona odpowiedziała, że nikt. Nikt z grzeszników – nikt z tych, którzy sami także zasługiwali na śmierć. Na to odpowiedział, że i on – ten, który jest jedynym sprawiedliwym, jej nie potępia. Na koniec przykazuje tylko, by odeszła i więcej nie grzeszyła. W ten sposób została ona ułaskawiona, bo śmierć Jezusa jest pełną ofiarą za nasze grzechy i żadnej innej ofiary z życia już nie potrzeba, jak ta jedna. On sam zresztą wprost mówi, że pragnie bardziej miłosierdzia niż ofiary i że przyszedł powoływać do życia grzeszników – tych, którzy zasługują na śmierć, a nie sprawiedliwych (Mt9,13).

Czy w tym świetle kara śmierci, czy w ogóle sprawiedliwość retrybutywna, wydaje się oby na pewno jedynym słusznym rozwiązaniem? Czy w sytuacji, gdy można obronić społeczeństwo przed przestępcą w jakikolwiek inny sposób niż odbierając mu życie, należy karę śmierci nadal klasyfikować jako środek obrony koniecznej, skoro owa konieczność tego środka dla zapewnienia bezpieczeństwa jest w takim przypadku wątpliwa? Czy nie bliższa przesłaniu Ewangelii jest sprawiedliwość naprawcza, której celem nie jest nie tyle oddawanie każdemu tego, na co sobie zasłużył, ale raczej przywrócenie ładu społecznego i pokoju, gdy jest to możliwe? Czy nie czas przestać redukować sprawiedliwość do kategorii handlowego wyrównywania rachunków i zacząć myśleć o niej trochę szerzej, uwzględniając fakt, że ten, kto występuje przeciwko porządkowi panującemu w społeczeństwie jest także w dużej mierze tego społeczeństwa dzieckiem i jednym z rezultatów porządku w nim panującego?

– Adam Mateusz Brożyński, 2 sierpnia 2018 r.

(opublikowano:2 sierpnia 2018 r.)