Dwa przykazania miłości (Boga i bliźniego) są ze sobą nierozerwalnie złączone: „On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mt 22,37-39) Niebezpieczeństwo fanatyzmu i moralizatorstwa Bóg pragnie odnawiać i uzdrawiać zarówno relację z Nim samym jak i nasze wzajemne relacje. Charyzmaty muszą być podporządkowane nakazowi miłości bliźniego Starajcie się posiąść miłość, troszczcie się o dary duchowe, szczególnie zaś o dar proroctwa! (1Kor 14,1)
Nie mówimy dziś o chrześcijańskiej miłości po to aby się nam miło żyło we wspólnocie, ale z powodu o wiele poważniejszego: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. J 13,35 To nasza miłość wzajemna zadziwia świat i budzi pragnienie poznawania Boga.
Świat rzadko dziś jest zadziwiony chrześcijańską miłością, ponieważ wielu chrześcijan nie rozumie natury i istoty tej miłości i dlatego nie kochają się w ten wyjątkowy sposób. Gdybyśmy dziś zapytali przypadkowych ludzi na ulicy na czym polega miłość większość z nich (w tym chrześcijan) odpowiedziałaby że to uczucia (+sex). Uważamy że kochamy wtedy, kiedy żywimy do kogoś „gorące uczucia” (coś „zaiskrzyło” pomiędzy nami) lub gdy jesteśmy przepełnieni współczuciem wobec cierpiącego świata. Oczywiście pozytywne uczucia są przydatne i potrzebne (trudno przecież bez nich wyobrazić sobie seksualność małżeńską) ale to nie one są w centrum chrześcijańskiej miłości.
Miłość chrześcijańska wyraża się w:
Chrześcijańska miłość, która ma zadziwiać świat jest sprawą przede wszystkim woli i działania nie zaś emocji – nie musimy czekać na przypływ pozytywnych emocji żeby zacząć kochać siebie nawzajem. Jezus daje nam dwa przykazania ilustrujące sposób, w jaki chrześcijanie powinni się kochać wzajemnie.
a) W Mt 22,39 nakazuje: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. C.S. Lewis zauważył, że nie zawsze posiada „uczucie lubienia siebie lub czułości w stosunku do siebie samego i nie zawsze cieszy się ze swego towarzystwa”. Nie zawsze więc kochanie swego bliźniego oznacza lubienie go.
b) Kochamy samych siebie wtedy, gdy :
− akceptujemy swoje błędy i staramy się je naprawić,
− kiedy spożywamy odpowiednią ilość pożywienia i napojów,
− ćwiczymy swoje ciało i troszczymy się o czas na odpoczynek,
− kiedy pilnujemy, by zranione części naszego ciała zostały jak najszybciej wyleczone (troska o zdrowie); samookaleczenie jest wyrazem nienawiści do samego siebie,
− staramy się o dojrzałość chrześcijańską (modlimy się, czytamy, służymy).
Chrześcijanin nie musi żywić dobrych uczuć w stosunku do siebie samego, by w ten sposób troszczyć się o siebie.
c) W J 13,34 mówi swoim uczniom: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. W jaki sposób Jezus kochał swoich uczniów?
− żył z nimi, karmił ich, troszczył się o ich potrzeby,
− pouczał o prawdach królestwa i w końcu oddał swoje życie za nich.
Jezus nie wybrał swoich uczniów dlatego, że osobiście Mu się podobali, czy że mieli wspólne zainteresowania, lubili w ten sam sposób spędzali wolny czas czy mieli ten sam poziom zamożności. Z całą pewnością nie zawsze żywił miłe uczucia w stosunku do nich (szczególnie jak nic nie rozumieli lub kłocili się między sobą). Jezus jeszcze mniejszą czułością obdarzał swoich wrogów, którzy przybijali Go do krzyża. Mimo to również ich kochał i ta miłość wyrażała się w konkretnych działaniach.
a) Negatywne uczucia lub ich brak. To jeden z najbardziej powszechnych problemów. Często doświadczamy irytacji z powodu czyjegoś sposobu zachowania który działa mi na nerwy, niechęci do kogoś kto mnie dotknął lub zranił. Czasem po prostu kogoś we wspólnocie nie lubimy i wydaje się nam że owszem możemy mu przebaczyć, ale absolutnie nie mogę kochać takiej osoby. To jest normalne kiedy mamy ze sobą bliskie relacje i spędzamy ze sobą więcej czasu to wtedy i otwieramy się nawzajem na siebie. Tylko osoby które się nie znają nie ranią się wzajemnie. Jednak w każdej sytuacji możemy postanowić, że będziemy zachowywać się w stosunku do takich osób z miłością i ignorować sprzeczne, negatywne uczucia które się w nas budzą. Powinniśmy modlić się wtedy o Bożą pomoc i uzdrowienie naszych emocji w takich relacjach. Doświadczenie wskazuje, że jeśli podejmujemy konkretne działania okazujące miłość (np. nie unikamy takich osób) to Pan przychodzi nam z pomocą i z czasem nasze negatywne uczucia znikają. Chrześcijanie nie mają obowiązku lubić każdą osobę i w stosunku do wszystkich żywić pozytywne uczucia. Mamy natomiast obowiązek służyć każdemu z miłością i pokorą.
b) Kochanie wielu w dużej wspólnocie (podobnej do naszej), kiedy nie jest możliwe aby każdy miał bliskie relacje z każdym, może się wydawać, że nie ma możliwości abyśmy się wszyscy nawzajem kochali. Nie jest to prawda, ponieważ można oddać swoje życie w miłości do wielu osób bez konieczności nawiązywania z nimi bliskich relacji. Przykładem może być np. służba naszych braci z diakonii technicznej. Teraz możemy doświadczać ich miłości i troski (dobrze słychać) chociaż być może nie znamy ich osobiście. Inni bracia i siostry regularnie modlą się i poszczą w intencji wspólnoty. Św. Urszula Ledóchowska napisała w swoich rozmyślaniach: „Bierzcie i jedzcie. Jedzcie me siły, bo one są do waszej dyspozycji, chcę wam nimi służyć. Bierzcie i jedzcie moje zdolności, moją umiejętność, jeśli wam mogę być nią użyteczna. Bierzcie i jedzcie me serce, niech swą miłością rozgrzewa i rozjaśnia życie wasze. Bierzcie i jedzie mój czas, niech on będzie do waszej dyspozycji. Weźcie mnie, choćby było to dla mnie ciężkie, jam wasza jak Jezus jest mój”.
Często doświadczamy pokusy, aby dzielić się chrześcijańską miłością tylko w naszych rodzinach lub ew. w małych grupach dzielenia. Pan oczekuje od nas abyśmy dzielili się chrześcijańską miłością ze wszystkimi naszymi braćmi i siostrami we wspólnocie. Przykłady: boje modlitewne, strona internetowa, diakonia wstawiennicza, osoby rozkładające krzesła przed i po spotkaniu.
Miłość chrześcijańska jest owocem decyzji. Jednakże taka miłość wymaga czegoś więcej niż tylko właściwego jej zrozumienia, dobrej woli i determinacji. Aby oddać siebie tak jak Jezus oddał się nam potrzebujemy Bożej mocy, Ducha Św. który umożliwi nam kochanie siebie nawzajem w taki sposób. Musimy żyć w jedności z Panem, aby mieć moc do wielokrotnego przebaczania naszym braciom i siostrom, którzy nas we wspólnocie ranią, czasem nie rozumieją, niewłaściwie oceniają, ale nie wynika to z ich złych zamiarów lecz jedynie z ludzkiej słabości, czasem głupoty, których później się wstydzimy. Duch Święty daje nam moc do przebaczania sobie wzajemnie, aby kochać jak czytamy w 1 J 3,18 Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! i nie rozważać odejścia ze wspólnoty wtedy kiedy doświadczę pierwszy czy może kolejny raz w niej przykrej dla siebie sytuacji.
o. J. Kozłowski SJ, „Miłość”
(opublikowano:27 lipca 2013 r.)