Pierwszym zadaniem będzie teraz krótkie scharakteryzowanie specyficznych cech kobiety, bo tylko na ich podstawie można zrozumieć specyficzną wartość. W ostatnich dziesięcioleciach psychologia poświęciła wiele czasu badaniom psychicznych różnic płci, lecz eksperymenty i statystyka nie wykazały wiele więcej, niż mówi zwykłe doświadczenie. Z wymienianych tu zazwyczaj odmiennych znamion chciałabym zwrócić uwagę na dwa spośród nich, ponieważ mają one szczególne znaczenie dla specyficznych wartości kobiety.
1. Mężczyzna jest nastawiony bardziej rzeczowo; dla niego czymś naturalnym jest poświęcanie swych sił konkretnej rzeczywistości (matematyce, technice, rzemiosłu czy handlowi) i poddawanie się prawom rządzącym tą „rzeczą”. Postawa kobiety jest osobowa – i ma to wieloraki sens. Po pierwsze, w to, co robi, chętnie angażuje całą swoją osobę. Interesuje ją następnie żyjąca, konkretna osoba, zarówno w odniesieniu do jej własnego życia osobistego, jak i do innych osób oraz ich spraw osobistych.
2. Mężczyzna, poddając się prawom konkretnej rzeczywistości, łatwo naraża się na rozwój jednostronny. U kobiety jest naturalne dążenie do całości i pełni – znowu w podwójnym kierunku: sama chciałaby być człowiekiem integralnym, rozwinąć się w pełni i wszechstronnie; chciałaby też dopomóc do tego innym i tam, gdzie ma do czynienia z człowiekiem, chciałaby zająć się całym człowiekiem. Obydwa te charakterystyczne rysy, na ile są z natury, nie przedstawiają żadnej jeszcze wartości, wiążą się z nimi nawet duże niebezpieczeństwa, lecz przy odpowiednim ich wykorzystaniu, można je przekształcić w coś niezwykle wartościowego. Najlepiej będzie, jeśli najpierw uświadomimy sobie wyraźnie, na czym polega wartość postawy osobowej i ukierunkowania na całość, a następnie rozważymy, w jaki sposób ten surowy materiał kobiecej postawy można przekształcić w wartość.
Postawa osobowa jest dlatego obiektywnie uzasadniona i cenna, ponieważ osoba jest w istocie cenniejsza niż wszystkie wartości rzeczowe. Każda prawda chce być uznawana przez osoby, każde piękno – stanowić przedmiot kontemplacji i rozkoszy osoby. Wszystkie wartości rzeczowe są w tym sensie dla osób. A za wszystkim, co na świecie może przedstawiać jakąś wartość, jest osoba Stwórcy, który wszelkie wyobrażalne wartości zawiera w sobie i przewyższa jako ich prawzór. Spośród stworzeń zaś najwyższe jest to, które zostało stworzone na Jego obraz właśnie jako osoba, a jak mówi nam nasze codzienne doświadczenie, jest nim człowiek. I to tylko ten człowiek, w którym obraz Boga zachowuje najwyższą możliwą czystość, dary złożone w nim przez Stwórcę nie zostały zmarnowane, lecz rozkwitły, a władze znajdują się w tym porządku, który odpowiada obrazowi Bożemu i którego chciał Bóg: wolą kieruje rozum, a władze niższe są pod kontrolą poznania i woli. To jest ów człowiek integralny, o którym przed chwilą była mowa.
Do takiego integralnego człowieczeństwa jest powołany oczywiście każdy człowiek, w każdym też jest pragnienie bycia nim. Jeśli w kobiecie dążenie do tego jest niezwykle wyraziste, wiąże się to rzecz jasna z jej szczególnym przeznaczeniem: być towarzyszką i matką. Być towarzyszką – czyli ostoją i wsparciem; żeby zaś tym być, trzeba samemu mocno się trzymać, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy wewnątrz wszystko jest należycie uporządkowane i zrównoważone. Być matką – czyli piastować autentyczne człowieczeństwo i strzec go, i dopomagać w jego rozwoju. Znowu – żeby temu sprostać, trzeba je najpierw mieć samemu i dobrze wiedzieć, co to znaczy; w przeciwnym razie nie można być przewodnikiem na tej drodze. To podwójne zadanie można realizować wtedy, gdy się ma należytą osobistą postawę. Jak już powiedziano, kobieta nie ma jej z samej natury. Pierwotna forma specyficznych cech kobiecych jest najczęściej zniekształceniem i przeciwieństwem tej należytej postawy. Jest to najpierw skłonność do nadawania znaczenia własnej osobie: angażowanie do tego siebie samej i innych; szukanie miłości i podziwu, niezdolność przyjmowania krytyki, odczuwanej jako atak na własną osobę. To pragnienie znaczenia i nieograniczonego uznania rozszerza się na wszystko, co należy do osoby. Własny mąż musi być uznawany za najlepszego, własne dzieci muszą być najpiękniejsze, najmądrzejsze i najbardziej uzdolnione. To właśnie jest ta ślepa miłość kobieca, która mąci rzeczową ocenę i czyni kobietę oczywiście zupełnie niezdolną do wykonywania kobiecych zawodów. Do tego nadmiernego podkreślania ważności własnej osoby dołącza się nadmierne zainteresowanie innymi. Niestosowne ingerowanie w ich życie osobiste, próby podporządkowania sobie innych. Obydwie te rzeczy – nadmierne akcentowanie własnej i cudzej osobowości – łączą się ze sobą w kobiecym poświęcaniu się i w dążeniu do oddania się całkowicie drugiemu człowiekowi w taki sposób, że nie służy to własnemu człowieczeństwu kobiety ani człowieczeństwu drugiego, a jednocześnie kobieta taka traci zdolność wykonywania innych zadań.
Z tym zakłamanym dążeniem do podkreślania własnego znaczenia wiąże się także wypaczone pragnienie całości i dopełnienia: pragnienie orientowania się we wszystkim, a stąd pokosztowania wszystkiego i niezagłębiania się w niczym. Taka powierzchowność nigdy jednak nie może być autentycznym człowieczeństwem. Kto jakąś rzecz gruntownie opanuje, ten jest bliżej pełnego człowieczeństwa niż ten, kto nigdy nie ma pod nogami twardego gruntu. (Mnóstwo ludzi stoi wobec konieczności wybrania jakiegoś gruntownego, rzeczowego wykształcenia i takiego wyboru dokonuje z całą pewnością więcej mężczyzn niż kobiet. Znacznie mniej osób stawia sobie za cel osiągnięcie pełnego człowieczeństwa – i w tej „małej trzódce” jest, jak się wydaje, więcej kobiet niż mężczyzn).
Jak można teraz ten surowy materiał specyficznych cech kobiecych, z wszystkimi jego wadami i słabościami (jako córki Ewy wszystkie jesteśmy ich uczestniczkami), przekuć w oczyszczoną i wartościową kobiecość? Pomocny jest tutaj zwłaszcza pewien środek naturalny: solidna, rzeczowa praca. Każda taka praca, niezależnie od jej rodzaju – gospodyni domu, rzemiosło, nauka itd. wymaga stosowania się do praw danej rzeczy, pozostawienia na boku własnej osoby, myślenia o sobie, jak również wszelkich humorów i nastrojów. Kto tego się nauczył, ten stał się „rzeczowy”, stracił coś z „nadmiaru osobowości” i osiągnął pewną wolność od siebie samego, a jednocześnie przeniósł się w jakimś punkcie z powierzchowności do głębi i ma coś, na czym może się oprzeć. Już ze względu na tę wielką zdobycz osobistą – abstrahując całkowicie od wszelkiego przymusu ekonomicznego – każda dziewczyna powinna posiąść solidne wykształcenie zawodowe i po tej nauce mieć jakieś zadanie, które będzie w całości wypełniać. Dla wypaczania specyficznych cech kobiecych i ich chorobliwych przerostów (histeria) nie ma lepszej pożywki jak życie pannicy w starym stylu i niepracującej kobiety ze sfer zamożnych.
Ponieważ rzeczowa praca, którą uważam za lekarstwo na wady specyficznych cech kobiecych, jest tym, do czego jest na ogół z natury skłonny mężczyzna, można by też powiedzieć: odtrutkę na „nadmiar kobiecości” stanowi pewien dodatek męskiej natury. Znaczy to jednak zarazem, że na tym stopniu nie możemy pozostać. W ten sposób osiągnęlibyśmy tylko jakieś upodobnienie do typu męskiego, co rzeczywiście zdarzało się w początkach ruchu kobiet, i nie byłby to wielki sukces ani dla nas samych, ani dla innych. Musimy pójść dalej i od postawy rzeczowej przejść do prawdziwie osobowej, która właściwie jest również najbardziej rzeczową. Tutaj potrzebne jest jednak poznanie autentycznego człowieczeństwa, czyli idealnego obrazu, a także poznanie jego założeń, jak też odchyleń od niego – w nas samych i w innych – swoboda spojrzenia, uniezależnienie się od nas samych i od innych oraz potrzebna do podjęcia pewnych koniecznych, praktycznych kroków siła, której absolutnie nie można nabyć samymi ludzkimi środkami.
Żadna wiedza książkowa nie może naszym ślepym oczom dać tej ostrości spojrzenia, żaden wysiłek woli nie może dać energii potrzebnej do wycinania dzikich pędów w nas samych i w drogich nam ludziach. Konieczna jest tutaj pomoc środków nadprzyrodzonych. Przede wszystkim: gdzie mamy konkretny obraz integralnego człowieczeństwa? Obraz Boga w ludzkiej postaci znalazł się wśród nas w Synu Człowieczym Jezusie Chrystusie. Gdy rozważamy ten Obraz, taki, jaki do nas mówi w prostym przekazie Ewangelii, wtedy otwiera on nasze oczy. Im lepiej poznajemy Zbawiciela, tym bardziej ulegamy tej wzniosłości i łagodności, tej królewskiej wolności, której obce są wszelkie inne więzy, poza poddaniem się woli Ojca: wolności od wszystkich stworzeń, stanowiącej jednocześnie podstawę miłosiernej miłości do każdego stworzenia. A im głębiej przenika w nas ten Obraz Boga, im bardziej rozbudza naszą miłość, tym bardziej wrażliwi stajemy się na wszelkie odchylenia od niego w nas samych i w innych; otwierają się nasze oczy na rzeczywiste poznanie człowieka, wolne od wszelkiego upiększania. A kiedy już brak nam sił i coraz trudniej jest nam znosić widok ludzkiej słabości w nas samych i u drugiego, wtedy trzeba znowu tylko spojrzeć na Zbawiciela; On nie odwrócił się ze wstrętem od naszej nędzy, ale właśnie z powodu tej nędzy przyszedł do nas i wziął ją na siebie – vere languores nostros ipse portavit et livore eius nos sanati su mus. Gdy jesteśmy bezradni i nie wiemy, gdzie szukać pomocy, wtedy On sam nam dostarcza lekarstwa. Przez swe sakramenty oczyszcza nas i umacnia. A gdy zgodnie z Jego wolą zwracamy się do Niego z ufnością, wtedy Jego duch coraz głębiej nas przenika i przekształca. Przyłączając się do Niego, uczymy się obywania się bez ludzkiego wsparcia oraz zyskujemy wolność i moc, które musimy mieć, ażeby służyć wsparciem i być podporą dla innych. On sam nas prowadzi i pokazuje nam, jak mamy prowadzić innych. W ten sposób przez Niego osiągamy integralne człowieczeństwo i jednocześnie odpowiednią osobową postawę. Kto na Niego patrzy i do Niego się zwraca, ten widzi Boga, prawzór wszelkiej osobowości i kwintesencję wszelkich wartości. Tutaj jest odpowiednie miejsce na oddanie się, do którego skłonna jest kobieca natura; tutaj znajdujemy też z drugiej strony absolutną miłość i oddanie, których na próżno szukamy u ludzi. Oddanie się Chrystusowi nie czyni nas ślepymi i głuchymi na to, czego potrzebują inni; przeciwnie – szukamy teraz obrazu Boga we wszystkich ludziach i chcemy im wszędzie dopomagać do życia w wolności.
Teraz możemy w związku z tym również powiedzieć: Specyficzna wartość kobiety polega w istocie na szczególnej wrażliwości na działanie Boga w duszy, a pełnię osiąga wtedy, gdy z ufnością i bez oporu poddajemy się temu działaniu.
Edyta Stein, „Kobieta. Pytania i refleksje”, Kraków 2015, s. 29–34.
(opublikowano:15 czerwca 2018 r.)