Gdyby chodził dziś po świecie…

·moje przemyślenia ·

jeztrain

Często w naszym umyśle pojawiają się spekulacje na temat tego, co spotkałoby Chrystusa, gdyby ponownie przyszedł na świat jako człowiek. Zapominamy przy tym, że przecież rozważana sytuacja ma miejsce cały czas: „Chrystus w sercu każdego, kto o mnie myśli; Chrystus w ustach każdego, kto o mnie mówi; Chrystus w oczach każdego, kto mnie widzi; Chrystus w uszach każdego, kto mnie słyszy” – jak głosi Faeth Fiadha św. Patryka. Odpowiedź na nasze pytanie jest zatem bardzo proste – Chrystus jest krzyżowany i uśmiercany nieustannie. Najpierw krzyżujemy Go w sobie „przez upodobanie w wadach i grzechach”, jak napomina nas św. Franciszek, a stąd już prosta droga do krzyżowania Go w drugim człowieku.

W jaki sposób dokonujemy tego morderstwa? Biorąc pod uwagę to, że „z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa” (Mk7:31), oraz że „każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt5:28), analogicznie ten, kto swym sercu sprzeciwia się choćby w najdrobniejszej sprawie woli Jednorodzonego Syna Bożego, będącego samym Życiem (J14:6), sprowadza na Niego śmierć. „Bóg, którego krzyżujemy wewnętrznie, jest tym samym Bogiem, który został wtedy ukrzyżowany zewnętrznie” – jak mówi ks. Robert Hugh Benson, zwracając uwagę na tożsamość Chrystusa z naszym sumieniem. Zdradzając więc własne sumienie niczym Judasz, odbywamy nad nim sąd, a legion demonów (Mk5:9) domaga się demokratycznego wyroku, nie pozostawiając Chrystusowi żadnych szans. Abp Fulton J. Sheen trafnie ujmuje to w słowach: „Gdy świat, podobnie jak Piłat, daje identyczny posłuch Chrystusowi i Barabaszowi, cnocie i występkowi, i dopuszcza głosowanie, aby ustalić, który z nich zostanie wybrany, nie ma potrzeby liczenia głosów. Dobro zawsze zostanie poprowadzone na krzyż”.

Nie miejmy złudzeń – kto nie widzi Chrystusa właśnie teraz, w swoim sumieniu i w drugim człowieku, ten nie widział Go nigdy. Kto nie widzi w sobie tego, kto wydał i wciąż wydaje Chrystusa na śmierć, ten nigdy krzyżować Go nie przestanie. Jakże często oddzielamy naszą wiarę od szarej codzienności i zapominamy, że powodem śmierci Boga było to, że „nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego” (J7:5), a „Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów” (Mk3:21). Dlatego powie On wprost: „Wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią” (Mt21:16). Nie miejmy złudzeń – podobnie jak krzyżuje Chrystusa ten, kto Go odrzuca, tak ten, kto Chrystusa naśladuje, już został ukrzyżowany (Rz6:6). Dlatego właśnie wiara w Słowo Boże oznacza śmierć dla tego świata. „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” – mówi Pan.

Miewamy tendencję do tego, by wyobrażać sobie te sprawy dla własnego usprawiedliwienia inaczej i szukać winy wszędzie tylko nie w sobie, ale to błąd. Inaczej możemy to wszystko widzieć tylko w odniesieniu do paruzji, która nastąpi dopiero na koniec czasów, ale w takim wypadku należałoby się raczej zastanawiać nad własnym losem, bo wtedy już nie my będziemy Go sądzić, ale Słowo Boże osądzi nas (J12:48).

Adam Mateusz Brożyński, 20 lutego 2014 r.

♪ Joan Osborne – What if God was one of us

(opublikowano:20 lutego 2014 r.)