To najważniejsze pytanie chyba sobie rzadko stawiamy, albo z góry zakładamy, że góry wiemy kim jesteśmy, że to jest całkiem oczywiste. Albo nie przychodzi nam nawet może do głowy, że tak ważne pytanie warto sobie postawić i poszukać odpowiedzi. A warto, bo dopóki nie wiem kim jestem, to nie wiem też po co żyję – w oparciu o jakie więzi, wartości, zasady moralne, mogę osiągnąć szczęście, pogodę ducha, radość, to wszystko co mnie cieszy i co sprawia, że nie grozi mi jakiś kryzys życia.
Otóż odpowiedzi na pytanie kim jestem są bardzo różne. Niektórzy sądzą, że właściwie są podobni do zwierząt. (…) Któryś ze studentów mi powiedział mi: «Proszę księdza, raz na miesiąc to ja muszę współżyć – gdziekolwiek, z kimkolwiek, w jakichkolwiek okolicznościach, bo tego wymaga moje ciało». Ktoś inny mówi: «Nie pójdę z wami w góry, bo nie chce mi się – po prostu nie chce mi się. Po prostu nie chce mi się. Wczoraj myślałem, że pójdę, ale dzisiaj widzę, że mi się nie chce». Biedny niewolnik ciała. Może nie powie sobie sam: «Jestem zwierzęciem» czy «Traktuję siebie jak zwierzę», ale tak siebie traktuje. Jak byłby tylko ciałem i jak musiałby tylko temu ciału służyć.
Ktoś inny wpada na zupełnie przeciwny pomysł. Ten pierwszy nie docenia siebie, zrównując siebie ze zwierzęciem. Ktoś drugi może przeceniać siebie, jak Adam i Ewa. I powiedzieć sobie: «Jestem jak Bóg. To ja najlepiej wiem co jest dobre, a co złe. Ja najlepsze podejmuję decyzje – nikt mi tu nic nie musi sugerować. Wszyscy powinni mnie tolerować, a najlepiej akceptować, bo wszystko co myślę, co decyduję, co postanawiam, co uważam za dla mnie dobre, takie właśnie jest. To moje myślenie jest nieomylne, moje decyzje są najlepsze jakie mogę podjąć». Ktoś taki uważa się za Boga, a przynajmniej za bożka, któremu nic i nikt inny nie jest potrzebny do szczęścia.
Niektórzy robią taką sztuczkę w patrzeniu na siebie i mieszają jedno i drugie. Mówią sobie: «W sferze ciała jestem po prostu zwierzęciem, ale w sferze myślenia, w sferze decydowania, w sferze wyznaczania sobie celów życia jest nieomylnym Bogiem i najlepiej wiem co jest dla mnie dobre». I wtedy powstaje coś na podobieństwo zwierzo-bożka. Nie jestem wtedy ani zwierzęciem, ani Bogiem, ale zwierzo-bogiem czy zwierzo-bożkiem.
Tymczasem chyba prawda o nas jest inna. Szkoda, kiedy nie doceniam samego siebie, kiedy myślę, ze jestem tylko po to, aby kierować się tylko ciałem i tym, co podobne we mnie do zwierzęcości. Ale też szkoda, kiedy siebie przeceniam jak Adam i Ewa, kiedy sobie wmawiam, że sam bez pomocy Boga odróżnię dobro od zła i że sam sobie wystarczę do szczęścia. Bo jestem jednak kimś innym niż zwierzęta i kimś innym niż Bóg.
A jaka jest moja osobista odpowiedź na pytanie: «Kim ja konkretnie jestem?». Warto szukać tej odpowiedzi, ale w oparciu o obserwację samego siebie i własnego postępowania, bo inaczej mogę żyć w świecie fikcji.
– ks. Marek Dziewiecki, „W poszukiwaniu tożsamości”.
(opublikowano:23 sierpnia 2018 r.)