Komentarz do prologu św. Jana

·moje przemyślenia ·

Co oznaczają pierwsze słowa Ewangelii wg św. Jana: «En arche en ho Logos» – «na początku było Słowo»? W języku greckim zdanie to ma o wiele głębsze znaczenie niż potrafi to oddać przekład. Pojęcie «arche» dla starożytnych Greków oznaczało nie tyle początek, który zwykle rozumiemy jako pierwszy element łańcucha przyczynowego, co podstawę rzeczywistości. Możemy na przykład powiedzieć, że podstawą systemu operacyjnego jest komputer. Komputer nie jest przyczyną systemu w takim sensie, jak np. przyczyną ruchu kuli bilardowej jest uderzający w nią kij, ale raczej w takim, że jest on czymś innym niż system – jest czymś, co system przekracza i utrzymuje go w istnieniu. Ta analogia jest bliższa chrześcijańskiemu rozumieniu początku. Ks. prof. Michał Heller mówi, że «nie jest tak z punktu widzenia teologicznego, że początek świata należy utożsamić ze stworzeniem świata. (…) W teologii chrześcijańskiej i to od starożytności twierdzi się co innego – że stworzenie świata dokonuje się stale, że do istoty stworzenie nie jest niezbędne, żeby świat miał początek»* .

Drugim słowem o bardzo szerokim znaczeniu jest «Logos». Dla starożytnych filozofów oznaczało ono «słowo», ale także «zamysł» czy «umysł». Heraklit w dziele „O naturze”* mówi, że wszelkie rzeczy stają się według Logosu, i przekonuje, że z tym Logosem powinniśmy uzgadniać swoje myśli, zamiast ufać własnym mniemaniom.  Do pojęcia Logosu w kontekście filozofii greckiej, odwoływał się już w pierwszym wieku ery chrześcijańskiej św. Justyn, nawrócony platonik, który uważał, że żyjący przed Jezusem filozofowie, którzy podążali za Logosem, np. Sokrates czy Platon, także są chrześcijanami. Tak mówi o jego „Apologiach” Benedykt XVI:

„Justyn chciał w nich przedstawić przede wszystkim Boży plan stworzenia i zabawienia, jaki dokonuje się w Jezusie Chrystusie, Logosie, to jest Słowie przedwiecznym, przedwiecznym Rozumie, Rozumie stwórczym. Każdy człowiek, jako stworzenie rozumne, ma udział w Logosie, nosi w sobie jego «nasienie» i zdolny jest uchwycić iskry prawdy. I tak sam Logos, który objawił się niczym w proroczej postaci Żydom Starego Przymierza, ukazał się częściowo, jakby w «nasionach prawdy», również w filozofii greckiej. Otóż, wnioskuje Justyn, skoro chrześcijaństwo jest historycznym i osobistym objawieniem się Logosu w całej jego pełni, w konsekwencji «to wszystko, co pięknego wyraził ktokolwiek, należy do nas, chrześcijan» (2 Apol. 13, 4). W ten sposób, wytykając wprawdzie filozofii greckiej jej sprzeczności, Justyn sprowadza zdecydowanie do Logosu wszelką prawdę filozoficzną, uzasadniając z punktu widzenia rozumu wyjątkowe „roszczenie” do prawdy i powszechności religii chrześcijańskiej.»*

Skoro nakreślone zostały pewne podobieństwa, należy teraz zapytać o różnicę między chrześcijańskim a filozoficznym ujęciem Logosu. Benedykt XVI mówi, że «możemy rozmyślać o Bogu i przekazywać nasze przemyślenia, gdyż On obdarzył nas rozumem, zgodnym z Jego naturą»*  – jest to innymi słowami wypowiedziane stwierdzenie, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Podobieństwo to, czyli analogia, dotyczy właśnie naszego rozumu, czy może szerzej – umysłu.

Rozum sam w sobie, czy też umysł sam w sobie, nie posiada mocy sprawczej. Same myśli, czy sam zamysł określa tylko pewne możliwości. Każdy z nas posiada przecież doświadczenie myśli, które trudno nam wyrazić. Co to znaczy «wyrazić»? To znaczy ucieleśnić – w mowie czy na papierze. Gdy już uda nam się to zrobić, ktoś może ucieleśnić te myśli samym sobą, np. postępując w opisany przez nas sposób. Aby jakakolwiek myśl została wyrażona, potrzebna jest chęć. Przez nasz umysł przewijają się różne myśli, ale nie na wszystkich się chcemy zatrzymać i nie wszystkie chcemy jakoś wyrazić. Dlatego też stwórczy Logos to w ujęciu chrześcijańskim osoba, czyli podmiot rozumnej woli – ktoś, kto czegoś chce i jakoś tego chce. Bez zrodzenia się chęci, którą można w jakiś sposób zrealizować, trudno mówić o jakimś uporządkowanym działaniu, które do niego prowadzi. To jednak, że Logos jest kimś, kto czegoś chce, nie wynika z ludzkiego wyrozumowania, ale objawia to sam Logos. Objawienie to jest dwojakie:

Pierwszym aspektem objawienia jesteśmy my sami, jako stworzeni na obraz i podobieństwo Logosu, przez analogie jakie nakreśliłem. Jednak najtrudniej zobaczyć to, co mamy zawsze przed oczami, a mianowicie, że Logos stał się ciałem, czyli po prostu mięsem – nami. Nie jest to wniosek rozumowania, ale raczej obserwacja zachowania naszego rozumu, naszej pamięci i naszej woli – trzech elementów, które chwytamy w trzech różnych słowach, jakby był czymś oddzielnym od siebie, choć to, na co wskazują występuje przecież zawsze w jedności – pamięć dostarcza treści rozumowi, zaś wola nadaje mu kierunek. Ale to nie wszystko – jest jeszcze pewien głos, który odzywa się i osądza, gdy chcemy czegoś innego niż prawdy, przekręcając fakty, wnioskowania czy postępując nieuczciwie.

Drugim aspektem objawienia jest osoba Jezusa z Nazaretu, który jak wierzymy, jest pełnym ucieleśnieniem Logosu w człowieku. Zarówno jeden jak i drugi aspekt są komplementarne i wskazują w rzeczywistości na jedno i to samo. Filozofia jest procesem poszukiwania trochę po omacku – próbą zrekonstruowania mapy Logosu na podstawie badania jego nasion i owoców. Jezus zaś objawia sobą pełnię Logosu w człowieku i jest drogą do niego prowadzącą. Logosu, który «nie jest tylko naturalną matematyką wszechświata, ale który stanowi jedność z miłością i dobrem»*.

– Adam Mateusz Brożyński, 23 stycznia 2018 r.

(opublikowano:24 stycznia 2018 r.)