Kościół jako krytyk władzy świeckiej

·ekscerpcje z innych źródeł ·

Cywilizacja łacińska jest depozytariuszem takiego skarbu, jakim jest nietożsamość, rozdzielność, władzy duchownej i władzy świeckiej. Cesarz nie jest papieżem, papież nie jest cesarzem. Dzięki temu nasz biskup Stanisław mógł krytycznie zrecenzować i nawet napomnieć króla Bolesława. Choć święty biskup przypłacił to życiem, rodacy na tym zyskują, bo nie są zdani na samowolę władzy świeckiej.

Pomijając kwestie metafizyczne i pomijając życie wieczne, do którego przepustkę dać nam może tylko kapłan katolicki w sakramencie Eucharystii i w sakramencie pokuty (bez tego do nieba nie idziemy), władzy duchownej właśnie po to potrzebujemy w sensie doczesnym, w sensie pragmatyki – nawet politycznej, żeby władza świecka miała krytycznego recenzenta. Bez Kościoła nikt nie podskoczy. Tam, gdzie car jest głową kościoła albo tam, gdzie protestanccy książęta uczynili się głowami kościołów, teraz widać, że nawet protestantyzmu nie ma. Protestantyzm zrobił swoje – protestantyzm może odejść. Tam jest teraz po prostu pustka aksjologiczna. I dlatego warto w związku z tym sięgać po skarby Tradycji.

– Grzegorz Braun, 16 kwietnia 2015 r.

(opublikowano:28 kwietnia 2015 r.)