Cnota łagodności nie jest zamarciem gniewu, ale sprawnością użycia go w odpowiedniej mierze do odpowiednich celów. Godziwy gniew o dobre sprawy zwykło się nazywać gniewem z gorliwości (ira per zelum).
W pierwszych słowach kazania na górze, obok błogosławieństwa dla łaknących i pragnących sprawiedliwości, co wymaga umiejętności wzbudzania w sobie świętego gniewu, mamy i błogosławieństwo dla cichych, wymagające całkowitego panowania nad poruszeniami gniewu przez cnotę łagodności. Sam Zbawiciel daje najlepszy przykład łączenia świętego gniewu z łagodnością…
Gniew nie jest ani zły, ani dobry z samej natury. Jego skutki zależą od stopnia opanowania go rozumem. Brak opanowania rodzi zaburzenia w dziedzinie poznania i w dziedzinie woli…
Uczucie gniewu pojawia się niezależnie od woli, ale wola może się na nie nie zgadzać. Bez tej tamy, dobrowolna myśl o odwecie zaciąga skutek moralny. Kto marnuje gniew w błahych sprawach, ku nieuzasadnionym, prywatnym celom, ten nie będzie zdolny wzbudzić słusznego gniewu w sprawach wielkich – stanie się małoduszny… Ustrój katolicki to ustrój ludzi opanowujących gniew, przez co zdolnych karcić adekwatnie co do czasu i sposobu – na sposób wychowujący – odpowiednio do wychowywania własnych dzieci.
– o. Jacek Woroniecki OP, „Katolicka etyka wychowawcza”, tom II, s. 381-393.
(opublikowano:16 lutego 2016 r.)