Opór częścią postępu
Opór stawiany przez kulturę postępowi sam jest częścią owego postępu. Nie można bowiem postępować we wszystkich pomyśleć się dających kierunkach naraz. Kto się tak porusza, nie porusza się z żadnym kierunku, lecz tylko pęcznieje. Opór, ograniczający ruchy zmian, nadaje im zborność i kierunek. Gdy interioryzacja naczelnych wartości słabnie, znika też ów opór…
Jeśli jeden człowiek mówi zbyt cicho, można go usłyszeć dzięki instrumentowi wzmacniającemu głos. Lecz wzmacniając głos wszystkich mówiących naraz, wzmacnia się tylko chaos. Pojedyncze głosy, potężniejąc, zlewają się w niezrozumiały ryk. Gdy zbyt wiele innowacyjnych propozycji zderza się naraz z sobą, kultura ulega rozpadowi…
Kultura jako pamięć zbiorowa i nielosowy odsiew wartości
Kulturę stanowi efektywne krążenie treści selekcjonowanych przez kolejne generacje… będąc po prostu operatywną, ponadinstrumentalną pamięcią zbiorową. Każde więc działanie porażające mechanizmy tego doboru wykracza przeciw ustalonej przez nas zasadzie kreacji – kreacji wszelkiej – bez żadnych wyjątków: nielosowego odsiewu wartości… Ponieważ jednak mechanizmy doboru nie ulegają porażeniu ani wszystkie naraz, ani w tej samej mierze, zapaść kultury poprzedza faza jej patologii.
Wyższorzędne prawidłowości
Stoję przy opinii, że kulturogeneza wcale nie naśladuje biogenezy, lecz obie są jedynie partykularyzacjami takich wyższorzędnych prawidłowości, do których nie udało się nam dotąd poznawczo dobrać…
Ostateczna pewność bytowa a granice nauki
Obiektywizm nauki jest tylko obiektywizmem jej rezultatów, a nie przyczyn. To, co popycha ku poznaniu, samo nie jest poznaniem, a ponadto funkcja poznawcza nie wyczerpuje przecież całej ludzkiej egzystencji. Toteż ten, kto nie szuka empirycznie potwierdzonej prawdy, lecz ostatecznej pewności bytowej, będzie w prawie odrzucić naukowe metody…
Dezindywidualizacja
Technologia jest naturalnym niejako i pierwszym przeciwnikiem sztuki u źródeł jej powstawania, ponieważ dezindywidualizuje. Jak dobrze o tym wiedzą socjologowie, dynamika strukturalna instytucji społecznych winna być tego rodzaju, aby w ich funkcjonowaniu nie przejawiały się indywidualne cechy pracowników. Społeczeństwo masowe działa tym sprawniej, w im mniejszej mierze osobiste cechy ludzi manifestują się w ich pracy. Z jakiegoś tyleż idealnego co naiwnego punktu widzenia byłoby zapewne najlepiej, gdyby zarówno ludzie stojący u sterów rządów, jak i technicy, piloci, konduktorzy czy sprzedawcy stanowili charakterologicznie wzory doskonałości. Że jednak tak być nie może dla bardzo oczywistych powodów, pożądana jest w życiu zbiorowym dezindywidualizacja, dzięki której życzliwość, altruizm, uprzejmość stają się raczej jedną z zawodowych umiejętności do wyuczenia aniżeli rezultatem przyrodzonych skłonności.
Technologia współczesna dezindywidualizuje zarówno wytwarzanie produktu czy usługi, jak ich postać końcową, rzucaną na rynek. Coraz mniejsza jest liczba zawodów, w których osobisty kunszt, w rodzaju pomysłowości i talentu dawnych cierpliwych rzemieślników, jest jeszcze potrzebny, a nawet w których kunszt taki w ogóle może się przejawić bez szwanku dla zbiorowego poczynania…
Agonia formą eskapizmu
Ciekawe, że im bardziej syte jest społeczeństwo, tym powszechniej raczone, jako dziełami sztuki, rozlicznymi wersjami agonii. Powstaje osobliwa sytuacja, w której poszczególne takie dzieła są wartościowe, ale nie składają się właściwie na żadną całość nadrzędną, wręcz przeciwnie, wzajemnie się dyskredytują. Penetrowanie agonii jest swoistą formą eskapizmu…
Osoba a kultura
Być osobą to tyle, co posiadać zborną pamięć własnej przeszłości z jej zwrotnymi punktami, a być grupą skulturalizowaną to tyle, co dysponować zbiorową pamięcią, w której przetrwało wszystko najważniejsze w dobrym i złym. A ponieważ ani jednostka, ani zbiorowość nie są w stanie, dla czysto fizykalnych przyczyn – spamiętać wszystkiego, co się im kiedykolwiek przytrafiło, pamięć osobnicza i kolektywna działają, obie, selektywnie… Jednostka, mówiąc po prostu, zdana jest na fluktuacje losowe zdarzeń w zupełnej bezradności, dopóki trwa jej dziecięctwo i dojrzewanie. Umysł notuje więc w pamięci to, co najintensywniej weń wnika, co budzi najsilniejsze emocje.
Natomiast kultura, będąc formą pamięci zbiorowej, jest zarazem w pewnej mierze filtrem: gdy już uhierarchizowane, właściwe jej wartości ustanawiają preferencje w doborze naturalnym tego, co podlega odsiewaniu bądź przyswajaniu. Akces kultury narodowej do ogólnoludzkiej zachodzi tam, gdzie niezmienniki kondycji człowieczej upodabniają się do siebie dojmująco i gdzie tym samym przez odmienność obcej kultury dostrzega się zarys jej podobieństwa do własnej… Próba asymilacji „wszystkiego” musiałaby albo rozsadzić, albo zagwoździć kulturę i tym samym porazić ją jako pamięć efektywną i aktywną. Gdyż do kultury zwracamy się po dyrektywy, stając na rozdrożach działania, od kultury oczekujemy wtedy rady jako pomocy, a nie martwego katalogu sentencji i „ładnych rzeczy”…
Przeciążenie kultury
Kultura nie tylko wartości ustanawia, lecz uzasadnia je i upowszechnia, bo tyle jej, ile uzewnętrznionych norm i treści. Kultura jest przecież pamięcią krążącą w zbiorowości, cyrkulacją, a nie magazynem skarbów odziedziczonym po przodkach. Otóż to krążenie szwankuje właśnie dlatego, że uległo spotęgowaniu dzięki nowym technikom. Pompy instrumentalizmu tłoczą w społeczne obiegi informacje w takim tempie, że zawodzą przeciążone nadmierną podążą mechanizmy naturalnego doboru…
Przesyłowcy
Można przypuszczać, że gdyby informacje już dziś zmagazynowane w zwałach fachowej literatury specjalistycznej, a niejako nic o sobie nawzajem niewiedzące, mogły doznać kontaktu w jednej ludzkiej głowie, urodziłoby się z takiego spotkania niejedno wartościowe odkrycie. (Sąsiedztwo takich potencjalnie płodnych informacji w pamięci komputerowej jest bezwartościowe, ponieważ komputer wszystko „pamięta”, lecz „nic nie rozumie”). Pojawienie się „przesyłowców” oznaczałoby działanie przeciwlosowe, gdyż obecnie przypadkowi zawdzięcza nieraz uczony jednego fachu uzyskanie wiadomości o informacji ważnej dla jego fachu, ale takiej, co zaszła w obcej mu specjalności…
Wirus losowości
Paradygmatyczne centra zawiadujące wszelką kreacją opanowuje coraz jawniej losowość: niszczenie ładów całościowych w plastyce, harmonii w muzyce, wszelkie aleatoryzmy, uchaotycznienie narracji w literaturze są pierwszymi z brzegu przykładami…
Destrukcja kultury
Pod hasłem „kultura jako destrukcja kultury” należy też rozpatrzyć komercjalizację seksu, dzięki której powstał przemysł pornograficzny o miliardowych obrotach i zyskach. Destrukcja obyczajowości w erotyce zaszła w ciągu ostatniego ćwierćwiecza na kilku planach… To wszakże co, praktykowane prywatnie i po cichu, jest silnie sprzeczne z publicznie wyznawanymi normami, nie ma bezpośredniego wpływu na zmianę owych norm, dopóki właśnie zatajone. I dopiero gdy ogłoszona faktografia wykazuje, jak znaczna część społeczeństwa owych norm już nie przestrzega, staje się ów stan rzeczy, przez to, że opublikowany, empirycznym „przyzwoleniem” obalania norm…
Rozpanoszona pornografia wessała na koniec w swoją orbitę także symbole i postaci wiar religijnych; solidne bluźnierstwo wygląda na ostatni krzyk mody… Ponieważ pornografia dostarcza namiastek „pełni swobód” w sferze seksualnej, zacytowałem ją jako przykład instrumentalnego podejścia do wszelkich zjawisk w kulturze. Takim podejściem można, przynajmniej w zasadzie, uczynić wszystkich „równymi i wolnymi”, tyle że służyć im publicznie czy prywatnie będą nie inni ludzie, lecz jakieś symulacyjne urządzenia. Powstaje stąd wizja społeczeństwa ogłupiałego, sytego, wyżywającego się w odpowiednio zautomatyzowanym środowisku…
Upadek sztuki
Losowość jest, jak wiemy, w sferze znakowej – systemowych sensów – ich kompletną nieobecnością… Współczesne pokolenie artystów zdaje się dążyć do zupełnego wyczerpania wszelkiej pragmatyki twórczej, bez względu na to, czym ogniś była i czemu służyła. Paradygmaty uruchamia się, wprowadzając je w kombinatoryczne hybrydyzacje, jakby z chęci wyjałowienia do dna muzealnych czy bibliotecznych skarbnic. Tak skierowana gospodarka rabunkowa sama nie jest oczywiście losowa, losowe są jej efekty, bo idzie o taki promiskuityzm, dowolne krzyżujący z dowolnym, jaki propaguje na gruzach erotyki np. „grupowy seks”… Tego rodzaju „wiary przeciw komuś” lub „przeciw czemuś” nie mogą, wyznawane, zyskać autentyczności, ponieważ każda „wiara przeciw komuś”, zastępująca „wiarę w coś”, musi być przelotną fascynacją; pozostawiającą po sobie przeważnie pustkę lub zgagę rozczarowań…
Upadek norm
Zmienność norm może nabrać w społeczeństwie charakteru zjawiska autokatalitycznego; im więcej łamie się tradycyjnych zakazów, tym więcej łamie się takich zakazów, ponieważ obalone objawiły już swą całkowitą bezsiłę i uświadomiły niejako społeczności własną niekonieczność. Obalony zakaz nie jest więc tylko obalonym zakazem, ale i zachętą do zniweczenia innych. W świetle takich spostrzeżeń sensu nabiera wspomniane już orzeczenie, że opór, jaki stanowi kultura postępowi, sam jest też częścią owego postępu…
Kultura, w której stu tysiącach miejsc naraz powstają embriony wartości, właśnie przez to, że jest terenem wszechwzrostów, nie może rosnąć w żadnym konkretnym kierunku i dlatego upodabnia się z wolna do pełnej wigoru tkanki neoplazmatycznej.
Aparaturą wzmacniającą jest dziś dla kultury wszechobecny rynek. Współcześni przedsiębiorcy są tak liberalni, że gotowi sprzedać stryczki nawet tym, którzy chcą ich na nich wieszać…
Nie każdy przyrost jest wzrostem
Nie każdy typ zachodzących w kulturze przyrostów można utożsamić z jej wzrastaniem, podobnie jak nie każdy typ wzrostów komórkowych utożsamia się z rośnięciem organizmu. Istnieją wszak rozmaite postaci bardzo gwałtownych wzrostów nowotworowych, odznaczających się przede wszystkim losowością, agresywnie niszczące funkcje całego ciała, aż zginą wraz z nim…
Wszystkie tkanki ustrojowe są pod określonymi względami równe; wszystkie muszą na przykład mieć zapewniony dopływ substancji odżywczych, odpływ wydalin, dostawy związków katalitycznych, tlenu itd. Wszystkie one muszą też mieć swobodę właściwego sobie funkcjonowania, a jej brak czy ograniczenie oznacza zapadnięcie w chorobę. Lecz łatwo pojąć, że gdyby wszystkie tkanki były „całkowicie swobodne” i przez to właśnie „doskonale ze sobą zrównane”, organizm nie mógłby żyć, boby się obrócił w jedno pospieszne rakowacenie ku rozpadowi i śmierci…
Norma jako droga wzrostu lub bariera
Przeszkody stawiane przez kulturowe normy są zazwyczaj dwustronne; nie służą bowiem tylko temu, aby należało je mozolnie przezwyciężać czy obchodzić, lecz i temu, aby wartość celu na pewnej drodze działań stała się wysoka. Przeszkody takie, jako „wysoko uniesione poprzeczki”. intensyfikują dążenie do celu, jakkolwiek jeśli stają się barierami nie do przezwyciężenia lub do przezwyciężenia tylko pod sankcją srogiej represji, mogą budzić rozpacz i bunt…
– Stanisław Lem, „Patologia kultury” [w: „Filozofia przypadku”], Warszawa 2010.
(opublikowano:2 października 2015 r.)