Mick Jagger za parawanem

·moje przemyślenia ·

Wyobraź sobie, że idziesz ze znajomymi do restauracji. Siadacie, wybieracie wspólnie pizzę i napoje. Część lokalu obok waszego stolika jest osłonięta parawanem, ale nie wydaje wam się to dziwne, bo często ktoś rezerwuje miejsca w ten sposób, by mieć trochę prywatności. Nie słychać jednak głośnych rozmów i śmiechów typowych biesiadników, więc pewnie to jakieś kameralne spotkanie. Gdy kelnerka podaje Ci herbatę, cicho i z podnieceniem na twarzy zdradza, że tuż obok mielonego z ziemniaczkami i surówką z buraczków zajada Mick Jagger.

Jako, że jesteś wielkim fanem Rolling Stonesów – nie typowym groupie czy smarkaczem lubiącym głośną muzykę, który nie rozumie tekstów – chciałbyś nie tyle przeszkodzić mu w posiłku dla autografu na serwetce, co wyrazić swój podziw dla jego wieloletniej pracy, zapewniającej milionom ludzi na świecie nie tylko rozrywkę, ale także wiele inspiracji.

Co zrobiłbyś w takiej sytuacji?

Czy pakujesz się bez pardonu za parawan, przerywając gościom delektowanie się przysmakami polskiej kuchni? A może domagasz się od kelnerki, managera lokalu czy nawet samego Micka zza parawanu, by on sam do Ciebie przyszedł, bo Ci się to po prostu należy? W końcu trochę jego płyt przesłuchałeś, nie mówiąc już o tym, ile swojego życia poświęciłeś na naukę chwytów jego piosenek…

Jeśli nie masz już pięciu lat i kręconych zębów, to zapewne jesteś na tyle rozgarnięty, by rozegrać to w trochę innym stylu, np. prosząc dyskretnie kelnerkę, by wspomniała gwiazdorowi, że za parawanem siedzi jego wierny fan, który byłby przeszczęśliwy mogąc choć na chwilę podejść, przywitać się i wyrazić swoją wdzięczność za podzielenie się ze światem swoim talentem… A może nawet swoimi mieszanymi uczuciami względem teledysku do „Dancing in the Street” i relacji z Davidem Bowie.

Zapewne zrozumiałbyś odmowę albo konieczność poczekania aż Mick skończy przeżuwać mielone – w końcu nie jesteś pępkiem świata. Nie było by też dla Ciebie dziwne, gdyby dał na to zgodę, ale na innych warunkach np. mówiąc, że musisz obejść lokal i wejść do niego drugimi drzwiami od zewnątrz, które specjalnie dla Ciebie otworzy, by inni goście nie zrobili się zbyt ciekawscy. To dosyć oczywiste, że nie Ty jesteś tutaj najważniejszy, więc musisz się w jakiś sposób dostosować jeśli ma Cię kopnąć zaszczyt osobistego spotkania z legendą Rocka.

Teraz pomyśl o kimś o wiele ważniejszym, kto siedzi sobie co dzień za parawanem Tabernakulum. Jaka postawa wydaje się właściwa względem sakramentów będących znakami jego szczególnej obecności, życzliwości i szczodrości? Co wyrażałoby przekonanie, że wszystko ma być na Twoich warunkach? Cóż za upokorzenie być karmionym na klęczkach jak dziecko – o wiele bardziej niż biegać wokół lokalu, by pokonać odległość dwóch kroków od swojego stolika. Tyle, że za parawanem ktoś o wiele ważniejszy. Cóż za upokorzenie prosić o coś i musieć liczyć się z odmową. Ale czy sakrament nie jest czymś więcej niż serwetka z autografem?

– Adam Mateusz Brożyński, 8 września 2021 r.

(opublikowano:8 września 2021 r.)