Misja głoszenia prawdy

·ekscerpcje z innych źródeł ·

sarah1

Kościół katolicki nie odrzuca niczego, co jest prawdziwe w innych religiach; ze szczerym szacunkiem uznaje sposoby działania i życia, które mogą odzwierciedlać jakiś promień prawdy, jaka oświeca wszystkich ludzi. Głosi jednak i jest zobowiązany głosić Chrystusa, który jest „drogą i prawdą, i życiem” (J14,6), w którym ludzie muszą znaleźć pełnię życia religijnego…

Jakże nie odczuwać pewnego niepokoju wobec negatywnej tendencji, która przejawia się w osłabieniu misyjnego zapału wobec niechrześcijan? Ten upadek jest oznaką kryzysu wiary i konsekwencją relatywizmu, który bardzo głęboko wdarł się do Kościoła.

Czy wola, by nadal potwierdzać miejsce Chrystusa i Kościoła w całej ludzkości, mogłaby ściągnąć na nas takie określenia, jak fundamentaliści, integryści i nietolerancyjni?

Uważam, że poszukując prawdy, trzeba nabyć umiejętność przyjęcia siebie jako nietolerancyjnego, czyli mieć odwagę mówić drugiemu człowiekowi, że to, co robi jest złe lub fałszywe. Wtedy możemy przyjąć krytykę ze strony drugiego w jego własnym roszczeniu do otwierania nas na prawdę…

Sokrates przez całe życie szukał prawdy. Nieustannie wypytywał ludzi o ich zwyczaje, budził w nich pragnienie prawdy i dobra. Daleko mu jednak było do nieokreślenia, zawsze podporządkowywał się w pełni sile rozumu, jaką w sobie miał. Aby zrozumieć przyczyny jego śmierci, trzeba przeczytać na nowo jego dialog z Kritonem na kilka godzin przed śmiercią. Po to, by do końca pozostać wiernym spójności tego, co otrzymał jako powołanie od boga, odmówił pertraktowania z ludem Aten i z przyjacielem z dzieciństwa, który go błagał, żeby zdecydował się na ucieczkę. Nie znajdując bynajmniej upodobania w sofistycznym posługiwaniu się rozumem, Sokrates jest świadkiem ożywiającej świeżości rozumu.

Być może to właśnie dlatego kardynał Ratzinger, komentując encyklikę „Fides et ratio”, odważył się na takie porównanie: «Powiedziałbym, że papież [Jan Paweł II] próbuje tutaj czegoś, czego próbował Sobór Watykański II: podjąć sokratejską funkcję niepokoju, wyzwanie, by nie zatrzymać się z rezygnacją na słabości rozumu, która niezaprzeczalnie istnieje, i poważyć się na krok dalej, w kierunku prawdy».

Wielka siła współczesnego nihilizmu bierze się z pewnego politycznego konsensusu, który nieustannie go karmi. Nie należy upodabniać się do tego świata, lecz pozwolić się przemieniać przez odnawianie swojego sposobu myślenia, aby móc rozpoznać wolę Boga.

Fakt wypowiadania się przeciwko Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła media często pokazują jako swoistą odwagę. W rzeczywistości do tego nie potrzeba odwagi, gdyż wtedy zawsze możemy być pewni owacji publiczności. Trzeba raczej mieć odwagę, żeby przylgnąć do wiary Kościoła, nawet jeśli to zaprzecza schematowi współczesnego świata. W ślad za św. Pawłem, Benedykt XVI wzywał do wiary „dojrzałej”. To jest wiara chrześcijan, którzy umierają każdego dnia dla Chrystusa w Nigerii, w Pakistanie, na Bliskim Wschodzie i wszędzie na świecie… To jest wspaniała wiara Asii Bibi, której grozi śmierć za bluźnierstwo i która walczy o przeżycie.

W imię prawdy musimy głosić i przepowiadać wszystkim narodom Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela świata. To głoszenie w żadnym razie nie jest przeszkodą w dialogu między różnymi religiami. Relacje między różnymi wyznaniami nie mogą być kłodą rzuconą pod nogi misji. Przeciwnie, muszą misje umacniać. Jan Paweł II, a po nim Benedykt XVI i dzisiaj Franciszek jedynie potwierdzają wiarę Kościoła. Misja jest nieszlifowanym diamentem Oblubienicy Chrystusa. Syn Boży jest Drogą, Prawdą i Życiem; nikt nie może iść do Boga nie przechodząc przez Niego. Jezus jest jedyną bramą do Nieba – w tym pełnym miłości głoszeniu nie ma ani nietolerancji, ani fundamentalizmu religijnego.

– Kard. Robert Sarah, „Bóg albo nic„, Warszawa 2016, s. 189-192.

(opublikowano:17 marca 2016 r.)