1. Patriarchalizm można rozumieć najprościej jako organizację społeczeństwa, w której mężczyźni pełnią rolę dominującą. Każdy z nas może zadać sobie pytanie, czy chce takiego społeczeństwa, jednak najpierw należałoby zastanowić się nad tym czy żyjemy w takim właśnie społeczeństwie, i jeśli tak to dlaczego tak jest. Poza tym, pragnienie zmiany jakiegoś stanu rzeczy, wymaga zastanowienia się nie tylko nad pożądanymi skutkami takiej zmiany, ale także nad konsekwencjami wynikającymi z tych uwarunkowań, na które wpływu nie mamy.
2. Do niedawna z krytyki teorii ewolucji byli znani głównie religijni fundamentaliści. Dziś ta sytuacja się zmieniła i spotykamy się z negowaniem biologicznych uwarunkowań, które stanowią nasz bagaż ewolucyjny, przez wielu humanistów, którzy twierdzą, że płeć jest w całości konstruktem społecznym, a co za tym idzie, podział ról pełnionych przez kobietę i mężczyznę ma charakter sztuczny i może być dowolnie kształtowany. Na tej podstawie, uznając równą godność kobiety i mężczyzny, uważają oni, iż słusznym jest dążyć do ujednolicenia roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie, co ma stanowić gwarancję równych praw kobiet i mężczyzn.
3. Musimy jednak pamiętać, że różnice między kobietą i mężczyzną nie tylko mają w znacznym stopniu podłoże biologiczne (chromosomy płci, poziom hormonów, różnica w budowie anatomicznej, płeć mózgu itd.), ale są one po prostu naoczne. Bo czy można sensownie poddawać w wątpliwość fakt, że mężczyzna nie może być matką, a kobieta dawcą nasienia? Można próbować podważyć to twierdzenie wskazując na osoby transseksualne, których płeć morfologiczna przeciwstawia się identyfikacji płciowej, ale przecież nawet tego rodzaju przypadki zakładają implicite biologiczne uwarunkowania płci. Dopiero założenie występowania takich warunków, umożliwia sztuczną w nie ingerencję, np. poprzez terapię hormonalną i operacje chirurgiczne.
4. Możemy zgodzić się, że subiektywna identyfikacja płciowa jest właściwszym kryterium określenia płci danej osoby, niż morfologia, jednak nie zmienia to faktu, że osoby o identyfikacji płciowej odmiennej niż płeć morfologiczna, dążą do uzgodnienia swojego ciała ze swoim umysłem. Często przecież ten wewnętrzny dysonans jest powodem depresji, a niejednokrotnie zamachów na własne życie, a zatem tworzy w człowieku jakieś rozdarcie. Ten fakt wprost świadczy o tym, że być kobietą, to znaczy różnić się od mężczyzny zarówno umysłem, jak i ciałem, zaś być mężczyzną, to różnić się umysłem i ciałem od kobiety. Osoby transseksualne są zatem naocznym świadectwem różnic między płciami na poziomie biologicznym i umysłowym, a nie tylko społecznym. Jeśli bowiem uznać, że płeć jest konstruktem społecznym, to należałoby uznać ich przeświadczenia za bezzasadne i przekonstruować raczej ich identyfikację płciową, niż ingerować w gospodarkę hormonalną ciała czy dokonywać na tym ciele operacji, gdyż dysonans w takim przypadku jest wynikiem socjalizacji, a nie natury.
5. Z pojęciem kobiety i mężczyzny wiążą się zatem różnice zarówno w sferze myślenia (począwszy od przekonania o byciu kobietą, które przeciwstawia się przekonaniu o byciu mężczyzną, przez różnicę w sposobie przetwarzania informacji oraz ich wyrazie), jak i różnice anatomiczne. Statystycznie (mówimy o regule, a nie o anomaliach), ciało biologicznej kobiety jest zbudowane tak, by umożliwiało rodzenie dzieci, zaś ciało biologicznego mężczyzny tak, by umożliwiało produkcję nasienia i zapłodnienie. Ciało biologicznego mężczyzny posiada także więcej masy mięśniowej, a co za tym idzie, biologiczni mężczyźni dominują pod względem siły fizycznej nad biologicznymi kobietami. W takiej sytuacji, komunikacja między mężczyznami z zasady przebiegać musi inaczej niż między kobietą i mężczyzną. O ile bowiem mężczyzna ma możliwość użycia argumentu siły fizycznej wobec innego mężczyzny lub kobiety (co nie znaczy, że musi lub powinien to robić), tak statystycznie kobieta jest tutaj z góry na przegranej pozycji w przypadku tego rodzaju konfrontacji, więc w jej interesie leży go unikać.
6. Można tutaj wysunąć zarzut, że unikanie tego rodzaju konfrontacji powinno leżeć także w interesie mężczyzny z uwagi np. na możliwe tego konsekwencje prawne, jednak należy odróżnić konsekwencje wynikające z natury, od konsekwencji sztucznych, wynikających z określonego porządku cywilizacyjnego, a także zwrócić uwagę na warunki możliwości takiego porządku funkcjonowania. Otóż warunkiem koniecznym ochrony kobiet przed przemocą ze strony mężczyzn jest umowa z samymi mężczyznami co do granic ich wolności w stosowaniu przez nich przemocy. Innymi słowy, mężczyzna składa kobiecie obietnicę, że przemocy będzie używał nie przeciwko niej, ale w jej obronie przed tymi, którzy będą jej przeciw niej chcieli użyć. Innymi słowy, prawo kobiety do bycia chronioną przed przemocą jest obowiązkiem mężczyzny do niestosowania wobec niej przemocy oraz do używania przemocy do jej obrony przed innymi mężczyznami. W takim porządku społecznym, mężczyzna nadal pełni i musi pełnić rolę dominującą, gdzie jednak celem dominacji jest ochrona przed zagrożeniem. Tak jak wojsko danego kraju z uwagi na różnicę w predyspozycjach dominuje pod względem siły nad jego ludnością cywilną (czego naocznym przykładem jest stan wojenny), gdzie celem tej dominacji powinna być ochrona tej ludności przed zagrożeniami z zewnątrz, a nie tej ludności uciskanie, tak celem dominacji mężczyzny powinna być ochrona kobiety przed zewnętrznymi zagrożeniami, a nie bycie dla niej takim zagrożeniem, co wynika wprost z wiary w równość mężczyzny i kobiety co do godności.
7. Nie każda cywilizacja jest zbudowana na fundamentalnym przeświadczeniu o równej godności kobiety i mężczyzny. W krajach arabskich czy Indiach, gdzie godność kobiety uważa się za mniejszą, kobiety pozostają bezsilne wobec zachowań, które uderzają w ich poczucie godności, właśnie z uwagi na przewagę siły fizycznej u mężczyzn, którzy uważają je za swoją własność, a nie za istoty im równe. Jeśli bowiem uznajemy jakieś istoty za niższe godnością od nas samych, jak np. zwierzęta, to przyznajemy im bardziej ograniczone prawa – w tym bardziej ograniczone prawo do życia. W takiej perspektywie nie dziwią praktyki spalania żywych żon ze zwłokami męża, przyzwolenie na gwałt czy kamienowanie cudzołożnych kobiet, przy jednoczesnej bezkarności współwinnych mężczyzn. Tego rodzaju praktyki wynikają bezpośrednio z perspektywy na naszą fundamentalną tożsamość, tzn. na to, kim jest człowiek. Jeśli ktoś trwa w fundamentalnym przekonaniu, że kobieta nie jest w pełni człowiekiem tak jak mężczyzna, to praktyki te są tylko tego prostą konsekwencją.
8. U fundamentów naszej cywilizacji leży pakt o nieagresji wynikający z głębokiego przeświadczenia o równej godności kobiety i mężczyzny, wypływającej z wiary chrześcijańskiej. Ktoś mógłby jednak zapytać, jak to zatem możliwe, że na przestrzeni dziejów był on tak często nieprzestrzegany? Pytanie to jest źle postawione, bo nie należy oceniać sytuacji wyjętych z kontekstu dziejów. Innymi słowy – to ogólna i całościowa tendencja kierunków przemiań w dłuższym rozrachunku czasu świadczy o danej cywilizacji i ukazuje jej cel. I w tej perspektywie trudno ignorować fakt, że sytuacja kobiet od początku ery chrześcijańskiej uległa tak wielkiej poprawie w tak krótkim czasie (w porównaniu do zmian pozycji kobiet w społeczeństwie w całych wczesniejszych dziejach ludzkości), że budzić to powinno nasze zdumienie (szczególnie patrząc na ich pozycję w innych cywilizacjach). Większej potrzeba wiary by sądzić, ze to tylko przypadek, albo skutek naturalnej ewolucji człowieka, niż by uznać to za skutek przyjęcia takiego właśnie, a nie innego fundamentu, określającego ludzką tożsamość.
9. Czy można wyobrazić sobie społeczeństwo niepatriarchalistyczne? Należałoby zapytać w jakim sensie, bo czy można zmienić fakt dominacji biologicznych mężczyzn nad biologicznymi kobietami? Aby w ogóle wyzwolić się patriachalizmu, należałoby zlikwidować ten rodzaj nierówności, a jedynym środkiem do tego jest albo sztuczne przekonstruowanie anatomii kobiety, albo sztuczne przekonstruowanie anatomii mężczyzny i de facto utworzenie sztucznego gatunku humanoidalnego – derywatywu człowieka. Inną, prostszą możliwością, jest dokonać zmian w umyśle mężczyzny w taki sposób, by nie był zdolny korzystać w pełni ze swojego potencjału fizycznego. Trzeba jednak zapytać, jakie są konsekwencje takiej zmiany, np. co dzieje się wtedy z ochroną takiego społeczeństwa przed zagrożeniami z zewnątrz – szczególnie cywilizacjami patriarchalnymi, które nie tylko pozwalają na rozwinięcie pełni potencjału fizycznego mężczyzn, ale poczytują to za obowiązek. Czy takie społeczeństwo niepatriachalistyczne będzie w stanie obronić się przed tymi, którzy z zasady uznają jego członków za istoty niższe, stanowiące z porządku świata ich własność? Jest to bardzo wątpliwe.
10. Znany jest przypadek Kathrine Switzer – pierwszej kobiety, która wzięła u dział w maratonie. Gdy została dostrzeżona przez organizatora biegu, chciał ją on powstrzymać i zapewne by mu się to udało, gdyby nie reakcja biegnących z nią mężczyzn, którzy ją przed nim obronili. Należy zwrócić uwagę, że nie zatrzymał jej nikt z biegnących mężczyzn i to ich postawa świadczy o cywilizacyjnym rozumieniu tożsamości człowieka, a nie przypadek ogranizatorów, którzy byli przecież w mniejszości. Kobiety nie uzyskałyby nigdy pełni praw, gdyby większość mężczyzn nie wierzyła w to, że są one im równe co do godności i nie tylko prawa te należy uznać, ale także bronić przed próbami ich pogwałcenia.
11. Dlatego też pytaniem nie jest, czy społeczeństwo patriarchalne jest dobre, ale jakie społeczeństwo patriarchalne jest najlepsze. I odpowiedź nasuwa się sama – takie, w którym siła mężczyzny służy ochronie kobiety. I ten patriarchalizm odnajdujemy przecież nie tylko w wymiarze całego społeczeństwa, ale także w jego podstawowej komórce, jaką jest rodzina. Czy pragnieniem kobiety jest naprawdę to, żeby jej chłopak był jej równy albo słabszy w sile fizycznej, a nie to, żeby po prostu swoją siłę wykorzystywał by ją chronić? Czy pragnieniem kobiety jest naprawdę to, by mąż był jej równy w jej bezbronności i wrażliwości, czy by posiadał siłę, by ją chronić i troszczyć się o nią?
12. Oczywiście meżczyźni są różni i posiadają różne predyspozycje – są i tacy, którzy stanowią wyjątki. Należy jednak pamiętać, że każdy mężczyzna trafi prędzej czy później na mężczyznę silniejszego. Dlatego także mężczyzna jest winien szacunek mężczyznom silniejszym od siebie (a ostatecznie winien oddać się Bogu, któremu wszelką siłę zawdzięcza), którzy wykorzystują swoją siłę w jego obronie. Takiemu zaś, który zagraża kobiecie, powinien się przeciwstawić pomimo nieproporcjonalnego rozkładu sił, co wynika z przeświadczeniu o tym, że kobieta jest jego własnym ciałem, skoro w porządku stworzenia powstała z boku mężczyzny, a w porządku zrodzenia to on powstał z niej. Czy takie rozumienie patriarchalizmu można uznać za opresyjne i godzące w prawa kobiet?
13. Warto w tych rozważaniach odnieść się do sprawy aborcji. W tej perspektywie, w pewnym sensie rację mają kobiety, które mówią, że dziecko jest ich ciałem. Ale prawdą jest także, że ich ciało jest wtedy także dzieckiem. I nie stało by się to bez udziału mężczyzny. Odrzucenie dziecka nie jest zatem bezpośrednio związane z odrzuceniem mężczyzny. Znakiem tego jest stwierdzenie kobiety: „Moje ciało, moja decyzja”. W końcu stan, w jakim znalazło się jej ciało, wymagał decyzji mężczyzny. Bez względu na to, czy to był mąż, kochanek czy gwałciciel. W każdym z tych przypadków decyzja statystycznego mężczyzny ma charakter dominujący, bo może przeciwstawić się kobiecie posiadając większą siłę, zaś kobieta ma większą trudność w przeciwstawieniu się mężczyźnie i dlatego statystycznie większość przypadków gwałtów, to gwałty dokonywane przez mężczyznę na kobiecie a nie odwrotnie. Tym, w czym kobieta może się przeciwstawić mężczyźnie, który wykorzystał ją tylko w celach seksualnych, to wbrew jego woli podjąć decyzję, że zostanie on ojcem, ponosząc naturalną, sprawiedliwą odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań. Jeśli bowiem decyduje się na aborcję, to de facto pomaga swojemu krzywdzicielowi w tych konsekwencji uniknięciu. To zapewne kierowało Sufrażystkami, takimi jak Susan B. Anthony, gdy domagały się delegalizacji aborcji. W piśmie feministek słusznie nazwała ją «wyzyskiem kobiety».
(opublikowano:11 kwietnia 2018 r.)