Sprawiedliwy, który już po tym świecie chodził na śmierć i życie zakochany w tajemnicy, z zachwytem wpadnie w ramiona Najwyższego, szczęśliwy, że może oddać się Mu bez reszty, aż po korzenie ciała. Ale co z niesprawiedliwym…? Przez życie przeszedł skupiony na sobie, powtarzając: „Panie, Panie”, kiedy mu to odpowiadało, żeby mieć komfort pewności siebie albo satysfakcję wywyższania się nad innych. W ramionach Wszechmocnego człowiek taki poczuje się jak w koszmarnym potrzasku. Wieczny, miłosny uścisk Boga będzie odbierał jak niekończący się gwałt. Jak totalne, wszechogarniające molestowanie.
Bóg może tylko kochać, i nikogo nie potępia. To właśnie jest najstraszniejsze dla tych, którzy Go nie kochają. Kiedy zmartwychwstaną, będą musieli znosić bez końca Jego czułości, nie mogąc niczego Mu zarzucić. Byłoby im lżej, gdyby musieli znosić tortury, zadawane przez boga-okrutnika. „Ogień cielesny”, który trawi potępionych, nie różni się od płomienia, który wypełnia ciała zbawionych światłem i szczęściem. Nastawienie człowieka sprawia, że miłość Boga ożywiająca zmartwychwstałe ciało dla jednych jest rozkoszą, a dla drugich męką. Chrystus jest krzewem winnym, który wypełnia życiodajnym sokiem wszystkie latorośle. Również ci, którzy Go nienawidzą całą duszą, czują, jak Jego energia wypełnia ich serca, krąży w żyłach, wplata się w każdą tkankę ich ciała. Są bezbronni wobec miłości nieprzyjaciela, która przenika ich na wskroś, a takie doświadczenie musi wywoływać piekielną wściekłość.
Sprawiedliwi i niesprawiedliwi zmartwychwstaną, bo ich ciała wypełni i ożywi ta sama energia. Ci pierwsi zwrócą się ku niej z zachwytem, a ich ciała staną się lekkie i świetliste; będą wibrować szczęściem, jak ciało zakochanej dziewczyny, płynącej w tańcu przez salę balową w ramionach ukochanego. Ci drudzy całą siłą woli będą odwracać się od Boga, więc wewnątrz ich jestestwa zapanuje chaos. Ich ciała stają się ociężałe, „w pewien sposób nie do udźwignięcia dla duszy (…), pozbawione światła i mroczne” (św. Tomasz), jak ciało człowieka zgorzkniałego, który się zadręcza.
– Fabrice Hadjadj, „Kobieta i mężczyzna. O mistyce ciała”, przeł. M. Nowak, Poznań 2013, s. 323n.
(opublikowano:5 września 2017 r.)