Postęp duchowy

·ekscerpcje z innych źródeł ·

LEVITATION Wallpaper__yvt2

Jeżeli jesteśmy niezadowoleni z obecnego stanu, jaki by on nie był, a tęsknimy za nieco lepszym i wyższym, mamy już za co dziękować Bogu. Albowiem to niezadowolenie jest jednym z Jego najlepszych darów i oznaką rzeczywistego postępu w życiu duchownym. Ale musimy pamiętać, że to nasze niezadowolenie z siebie samych winno pomnażać naszą pokorę, a nie siać niepokój ducha i mącić nasze praktyki pobożne. To niezadowolenie winno wynikać z niecierpliwego pragnienia postępu w świętości i z uczucia wdzięczności za otrzymane łaski, a nadziei łask przyszłych w łączności z palącym uczuciem wstydu, że miara otrzymanych łask przewyższyła nasze z nimi współdziałanie.

Po wtóre, jakkolwiek dziwnie to może brzmieć, znakiem naszego postępu jest ciągłe rozpoczynanie go na nowo, ten jakby nieustanny start ku wyżom świętości. Wielki św. Antoni w tym upatrywał doskonałość. Toteż błędnie podaje się to za powód do zniechęcenia, utożsamiając ten nieustanny wzlot życia pobożnego z kołowrotem wiecznego powstawania i wiecznych upadków nałogowego grzesznika. Błędnie też się miesza go z niestałością, która tak często wiedzie do rozproszenia i zawraca nas z drogi do nieba. Albowiem podczas gdy ów nieustanny wzlot prowadzi nas na coraz to wyższe i coraz trudniejsze szczyty, to niestałość jest przeciwnie strząsaniem nużącego jarzma i płochą pogonią za nowością. Stąd owo ciągłe rozpoczynanie od nowa bynajmniej nie polega na zmianie duchownych książek, pokut, sposobów modlitwy, a zwłaszcza spowiedników. Składają się na nie głównie dwie rzeczy: ciągłe odnawianie naszego pragnienia służby dla chwały Bożej oraz nieustanne odświeżanie naszej gorliwości.

Jest także znakiem postępu w życiu duchownym dążyć do pewnych konkretnych celów; na przykład do utrwalenia w sobie nawyku pewnych cnót lub do przezwyciężenia jakiejś słabości czy przyłożenia się do pewnych umartwień. Wszystko to świadczy o rzetelności naszej pracy i o potędze działania łaski Bożej w nas. W przeciwnym bowiem razie, kiedy nasz wysiłek nie jest ześrodkowany na pewnym odcinku, nie możemy go nazywać walką, gdyż strzelanie bez celu zostawia tylko trochę huku i dymu. Nie można też tego nazwać postępem, jak nie jest podróżą wałęsanie się po gościńcu bez dokładnego ustalenia kresu drogi i zastosowania środków, umożliwiających jego osiągnięcie.

Jeszcze pewniejszą oznaką postępu jest głęboka świadomość zadania, wytkniętego nam szczególnie przez Boga. Niekiedy odczuwamy, jak Duch Święty zwraca nas raczej w jednym kierunku niż w innym, jak żąda od nas wykorzenienia pewnego nałogu lub podjęcia się określonego dzieła. U pisarzy duchownych zwie się to działaniem łaski, pociągiem wewnętrznym. W jednych trwa on przez całe życie. W drugich ciągle się zmienia. U wielu jest on tak nieokreślony, że się pojawia tylko tu i ówdzie, inni zdają się w ogóle go nie odczuwać. Wymaga on, oczywiście, zarówno czynnej znajomości samego siebie jak i bacznego wglądania we własne wnętrze w chwilach modlitwy; pociąg ten jest wielkim darem Bożym, ponieważ ogromnie ułatwia dążenie do doskonałości i urasta niemal do znaczenia osobistych objawień. Pełne uszanowania odczucie tego kierownictwa Ducha Świętego jest więc oznaką naszego postępu. Trzeba wszakże dobrze pamiętać, iż brak tego odczucia nie powinien nikogo niepokoić, gdyż takie kierownictwo nie jest ani powszechne ani dla wszystkich nieodzowne.

Ośmielę się jeszcze dorzucić, iż także rosnące ciągle ogólne pragnienie nieustannego wzrostu w doskonałości nie jest bez znaczenia jako oznaka postępu, co nie sprzeciwia się bynajmniej temu, cośmy powiedzieli o doniosłości pracy w ściśle określonym kierunku. Sądzę, iż na ogół nie docenia się dostatecznie tego pragnienia doskonałości w ogóle. Tylko, oczywiście, nie wolno na nim poprzestawać. Ma ono zachęcać nas do dalszego postępu. Jeśli bowiem zwrócimy uwagę na to mnóstwo dobrych skądinąd chrześcijan, a przecie tak zeświecczonych, tak obojętnych dla sprawy Chrystusa, tak nieprzystępnych dla pobudek nadprzyrodzonych, zrozumiemy, że to pragnienie świętości pochodzi od Boga i jest drogocennym darem, rokującym wielkie nadzieje. Chwała Bogu na wysokościach za każdą duszę, która go otrzymała! Sprzeciwia się on oziębłości i to już wielka jego zaleta; a chociaż są dary większe i wyższe od niego, to przecie jedne i drugie na nim się opierają. To wszakże nie powinno nas zaślepiać na jego niebezpieczeństwa. Wszystkie bowiem nadprzyrodzone pragnienia, w których się lubujemy bez przykładania ręki do dzieła, w gorszym nas zostawiają stanie, niźli zastały. By się przed tym uchronić, musimy każde pragnienie natychmiast przetapiać w czyn, czy to w modlitwie, czy w pokucie, czy też w uczynkach gorliwości, zawsze jednak z rozwagą i nie bez zasięgnięcia rady doświadczonego kierownika.

Oto więc pięć rzetelnych znamion postępu, z których żadne nie przewyższa sił najsłabszego spomiędzy nas. Nie mówię, by obecność ich świadczyła zaraz, że wszystko u nas w porządku; są one tylko wskazówką, iż tli w nas życie nadprzyrodzone, że się posuwamy na drodze łaski, a stąd posiadanie jednego z nich jest czymś niewymownie droższym, nad wszystkie ziemskie bogactwa. Powtarzam, jeśli posiadamy jeden z tych znaków, już jest dobrze; lepiej, jeśli dwa; jeśli trzy, jeszcze lepiej; jak cztery, znakomicie; jeśli zaś wszystkie pięć, chwalebnie. A teraz, uwaga! uszliśmy już kawałek drogi. Przed nami otwiera się pustynia, lecz choć stopy się strudzą wędrówką, niech serce nie traci otuchy.

o. F.W. Faber, „Prawdziwe oznaki postępu w życiu duchownym” w: „Postęp duszy„.

(opublikowano:16 października 2013 r.)