Kresem każdej ludzkiej miłości jest spełnianie woli Bożej. Nawet najbardziej niepoważne osoby mówią o miłości w kategoriach wieczności. Miłość jest ponadczasowa.
Kiedy rozwija się prawdziwa miłość, najpierw dwie miłości zwrócone do siebie starają się posiąść siebie nawzajem. Kiedy miłość robi postępy, dwie miłości zamiast szukać siebie nawzajem, szukają obiektu poza nimi obiema. Obie rozwijają pragnienie jedności poza nimi: Boga. Oto dlaczego kiedy dojrzewa czysta, chrześcijańska miłość, mąż i małżonka z biegiem czasu stają się coraz bardziej religijni. Najpierw szczęście polega na spełnianiu woli tego drugiego, później na spełnianiu woli Boga. Prawdziwa miłość jest aktem religijnym. Jeśli kocham cię tak, jak Bóg pragnie, żebym cię kochał, to jest to najwyższym wyrazem miłości. (…)
Miłość nie ma innego przeznaczenia niż posłuszeństwo Chrystusowi. Nasza wola istnieje tylko po to, byśmy ją oddawali. (…) Wszelka doskonała miłość musi na koniec dojść do wołania: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie, Panie!”.
– Abp Fulton J. Sheen, „Maryja. Pierwsza miłość świata”, tłum. D. Krupińska, Kraków 2018, s. 222n.
(opublikowano:12 marca 2019 r.)