Narzuciłem więc prawo, które jest niby mury i kształt mojego domostwa. Nierozumny przyszedł i powiedział mi: „Wyzwól nas od narzuconego nam przymusu, a staniemy się więksi”. Ale ja wiedziałem, że wtedy utracą najpierw świadomość własnego oblicza, a nie kochając go już – świadomość samych siebie i – wbrew nim – postanowiłem, że ubogacę ich własną ich miłością. Ponieważ oni, chcąc się przechadzać swobodnie, proponowali mi zburzenie murów ojcowskiego pałacu, gdzie każdy krok miał swój sens…
Słyszę, jak mówi głupi: „Ile miejsca roztrwonionego, ile nie wyzyskanych bogactw, ile wygody utraconej przez niedbalstwo! Trzeba zburzyć te zbędne mury, zrównać poziom, usunąć owe schodki utrudniające poruszanie się. Człowiek stanie się wówczas wolny”. A ja odpowiadam na to: „Wówczas ludzie staną się bydłem przeganianym po miejscach publicznych, a lękając się nudów, wymyślą głupie gry, też rządzące się regułami, ale będą to reguły pozbawione wielkości. Tymczasem taki pałac sprzyja powstawaniu poezji. Ale jakie poematy pisać o płaskiej głupocie rzucanych kości do gry? Długo może jeszcze ludzie będą żyć w cieniu owych murów, a poezja będzie mówić o tęsknocie za nimi, a potem nawet cień się rozwieje i ludzie przestaną rozumieć poezję”…
Bywa tak, że świątynię zburzą, aby z jej kamieni wystawić inną. To zwykła rzecz: śmierć i narodziny. Ale nie opowiadaj mi o wolności kamieni. Gdyż wtedy nie ma w ogóle świątyni. Nie rozumiem, dlaczego oddzielać przymus od wolności. Im więcej wytyczę dróg, tym większą masz swobodę wyboru. A przecież każda droga jest przymusem, gdyż ogrodziłem ją z obu stron płotem. Ale co nazwiesz wolnością, jeżeli nie będzie dróg, między którymi możesz wybierać? Czy wolnością nazwiesz prawo błąkania się po pustkowiu? Ilekroć powstaje przymus jakiejś drogi, powiększa się wolność…
Chcę ci pokazać twoją ojczyznę, jedyną, w której twój duch znajdzie swobodę działania. I dlatego powtarzam, że przymus, jaki niosę, jest wyzwoleniem i daje ci jedyną wolność coś wartą. Bo ty nazwałeś wolnością władzę zburzenia świątyni, pomieszania słów poematu, zrównania ze sobą dni, z których rytuał wzniósł bazylikę. Wolność pustoszenia. A jak wtedy odnajdziesz siebie? Ja zaś wolnością nazywam twoje wyzwolenie. Dlaczego kazałem ci niegdyś wybierać: wolność niewolnika czy mężczyzny, poszanowanie dla wrzodów czy dla zdrowego ciała? Sprawiedliwość dla człowieka czy dla kanalii? Ja jestem sprawiedliwy przeciw tobie, przez ciebie i dla ciebie. I z pewnością jestem niesprawiedliwy dla kanalii, łotra albo dla gąsienicy, która się nie przepoczwarzyła w motyla, ponieważ takich ludzi zmuszam, aby wyrzekli się siebie i stawali się.
Antoine de Saint-Exupery, „Twierdza” (fragm.)
(opublikowano:27 lipca 2013 r.)