Rachunek

·moje przemyślenia ·

math

Prawda nie przestaje być prawdą nawet w ustach tego, kto nie uczynił z niej zasady swojego życia. Nawet jeśli ktoś przejawia hipokryzję, łamiąc głoszone przez siebie prawidła, nie świadczy to jeszcze o ich fałszywości, a co najwyżej o powszechności ludzkiej słabości. Odejście od prawdy z powodu tego, który ją głosi, przypomina postawę „na złość mamie odmrożę sobie uszy!”. Bo czyż nie jest oczywistym, że praktykowanie wiedzy jest znacznie trudniejsze od jej posiadania? Kto odrzuca algebrę, z uwagi na błędne rachunki kioskarza?

Ile razy postanawiałeś dokonać w swoim życiu zmiany, która nigdy nie doszła do skutku? Ile razy zarzekałeś się, że dotrzymasz danego słowa, po czym z lekkim sercem je łamałeś? Czy nigdy nie dopuściłeś się żadnego aktu hipokryzji? Pomyśl więc, jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby nikt przez to nie wierzył w ani jedno słowo, które pada z Twoich ust! A jednak to, że człowiek nie dorasta do prawdy jaką otrzymał, nie oznacza, że powinien odwrócić się od niej w stronę fałszu, który dorastanie do niej zupełnie uniemożliwia. Dlatego też powiedziano: „Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią” (Mt23:3).

Za każdym razem gdy odchodzisz od prawdy, „potrzebujesz niejako niesprawiedliwości innych, by czuć się usprawiedliwiony”. Nie chcesz słyszeć o tych, którzy wiernie się jej trzymają – „nie chcesz nic wiedzieć o sprawiedliwym, który niejako odbiera ci możność usprawiedliwienia się”*. Ci, których wytykasz palcami, a którzy prawdy się nie wyrzekają, zdradzają ją poprzez własne słabości. Ty zaś widząc to, odwracasz się od niej z premedytacją, szukając usprawiedliwienia w ich nieprawości.

Lecz czy przekraczanie prawa oburza tego, kto nie jest świadom wartości jego zasad? Czy potrafi wskazać błąd ten, kto nie poznał uprzednio reguły? Kto odrzuca regułę z powodu błędów, których dostrzeżenie właśnie jej zawdzięcza? Kim jest ten, kto z powodu zła odrzuca dobro, które je ukazało? Kim jest ten, kto potępia zdradę jedynie dla usprawiedliwienia własnej niewierności? Powiedziano przecież: „Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” (Łk12:47n).

Jak może porządek w domu zaprowadzać ten, kto domu się wypiera? Nie łudźmy się i nie rozglądajmy się na boki. Tylko jeden w pełni sprawiedliwy chodził po tym świecie, tylko w Nim pokładamy swoją nadzieję i dlatego nie siebie, ale Jego wciąż głosimy, mimo naszych zbłądzeń i niewierności. To On jest naszą Algebrą, to On jest naszą Regułą, naszą Drogą, Prawdą i Życiem (J14:4nn). To właśnie dzięki Niemu dostrzegamy prawdę o człowieku. To dzięki Niemu dostrzegamy prawdę o nas samych. To On, Przedwieczna Myśl i obraz nieskończonej Miłości Boga, wciąż pyta nas z krzyża, do którego sami przybiliśmy Go własną nieprawością: „Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie?” (J8:46). Możemy dążyć do zjednoczenia z Nim, czerpiąc usprawiedliwienie z wiary (Rz3:23nnn), albo wypierać się Go, poszukując usprawiedliwień w ludzkiej nieprawości. Nikt z nas nie uniknie jednak ostatecznych konsekwencji tej decyzji, którą podejmujemy dzień w dzień, w każdej chwili naszego życia: „Jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.” (J12:47n).

Adam Mateusz Brożyński, 22 lutego 2014 r.

♪ 2Tm2,3 – 888

(opublikowano:22 lutego 2014 r.)