Religia nieoświecona nauką często przeradza się w fanatyzm, który ostatecznie polega na tym, żeby siłą narzucać drugiemu swoje przekonania. I wcale ta siła nie musi być strzelaniem z kałasznikowa lub ucinaniem głów; często przejawia się w nietolerancji, w pogardzie drugich, w negowaniu argumentów oponenta bez próby ich zrozumienia, w zastępowaniu rzeczowych racji nadmiarem słów i podniesieniem głosu.
A nauka bez wsparcia ze strony ducha rzeczywiście jest kulawa. Wprawdzie idzie przed siebie, ale nie wie dokąd i po co. Nie dajmy sobie wmówić, że pomiędzy religią i nauką istnieje niepokonalny konflikt. Owszem, są napięcia, są konflikty powstające w jakichś szczególnych miejscach zapalnych, ale po to mamy oczy i rozum, żeby je wyjaśniać i uczyć się na błędach. Natomiast na poziomie podstawowym, najgłębszym, religia i nauka są sobie nawzajem potrzebne:
– religia, żeby nie być ślepą,
– nauka, żeby nie kuleć, lecz poruszać się pewnie w przekonaniu, iż odkrywane przez nią prawdy nie są fragmentami wyrwanymi z niezrozumiałej całości.
– ks. Michał Heller, „Zakład o życie wieczne i inne kazania krótkie”, Kraków 2016, s. 18.
(opublikowano:27 marca 2018 r.)