Sen ma to do siebie, że domaga się całkowitego skupienia. Cała rzeczywistość zostaje w nim zamknięta i do niego zredukowana. Świat zewnętrzny zostaję odcięty. Podobnie możemy się zamknąć w jakimś aspekcie rzeczywistości – zafiksować na jakiejś opinii, na jakimś poglądzie, na jakiejś ideologii, czy wizji świata. Bierzemy wtedy ten element, tę część rzeczywistości za jej całość. Absolutyzujemy to, co cząstkowe. Stajemy się ślepi na wszystko, co wykracza poza niego. Problemem nie jest wtedy brak wiedzy ale właśnie niezdolność widzenia.
Tym, na czym jesteśmy skłonni zamykać się najczęściej, jesteśmy my sami. Aby móc przekraczać samych siebie, potrzebujemy innych osób – potrzebujemy relacji. Aby móc zobaczyć to, czego nie widzimy i o czego istnieniu nie mamy pojęcia, musimy założyć, że poza tym, co jest nam znane, istnieje jeszcze coś, co nas przekracza. Musimy otworzyć się na tajemnicę i pozwolić objawić się temu, co do tej pory leżało poza zasięgiem naszych oczu i naszego umysłu.
Przykazanie miłości rozpoczyna się od słów: „Słuchaj, Izraelu!”. Czym innym jest bowiem słyszeć, a czym innym słuchać. Do słyszenia wystarczą uszy, do słuchania zaś potrzeba właściwego skupienia oraz otwarcia serca i rozumu na to, co do tej pory nie było nam znane – na jakąś tajemnicę, która do tej pory była przed nami zakryta.
To, co może stać się przeszkodą do słuchania, to redukowanie sensu do własnych kategorii – projektowanie znaczeń, zamiast ich odkrywania i opieranie się na prostych skojarzeniach, zamiast próby dotarcia do istoty sprawy i uchwycenia ducha ubranego w słowa, które są coś warte tylko o tyle, o ile na tego ducha wskazują.
Słowo nie jest tylko wyrazem jakiejś zawieszonej w próżni samoistnej myśli, ale ma swoje źródło w osobie, której do niego sprowadzić nie sposób. Nawet jeśli słowa które słyszymy są nam znane, nie oznacza to jeszcze, że nie kryje się za nimi jakiś nowy sens, jakaś tajemnica, która nas przekracza i której nie będą one nigdy w stanie w pełni wyrazić i wyczerpać.
(opublikowano:21 sierpnia 2016 r.)