Jakkolwiek u początków wiedza jest warunkiem miłości, w późniejszych etapach miłość może powodować wzrost wiedzy. Mąż i żona żyjący z sobą od wielu lat posiadają specjalny rodzaj wiedzy o sobie nawzajem, zbyt głęboki, by ubrać go w słowa i bardziej przenikliwy niż badanie naukowe; to wiedza pochodząca z miłości, rodzaj intuicji na temat stanu serca i umysłu współmałżonka.
Może się zdarzyć, że miłość przerasta wiedzę. Prosty wierny może kochać Boga bardziej niż uczony teolog i z tego powodu będzie lepiej znał tajniki Bożego serca niż wykształcony psycholog. Ale dobro oddzielone od wiedzy nie może wywołać miłości; umysł musi najpierw dostrzec dany obiekt i rozpoznać go jako dobry.
Wiedza również może być z natury albo abstrakcyjnej, albo moralnej. Geometria jest wiedzą abstrakcyjną, wiedza o seksie – emocjonalną. Trójką równoramienny nie stanowi bodźca do podniecenia. natomiast wiedza o seksie – jak najbardziej! Ci, którzy argumentują za edukacją seksualną, twierdząc, że będzie ona zapobiegała promiskuityzmowi, zdają się o tym zapominać; z powodu dużego ładunku emocjonalnego może się zdarzyć, że wiedza o seksie będzie prowadziła do wypaczeń w tej dziedzinie.
Podaje się przykład człowieka, który gdyby wiedział, że w budynku przebywają chorzy na tyfus, straciłby chęć wejścia doń. Zgoda, jednak wiedza o seksie to nie to samo, co wiedza o tyfusie. Nikt nie podlega „tyfusoidalnej” żądzy do wyłamania drzwi z ostrzeżeniami o chorobie, ale każdy ma żądze seksualne, które musi kontrolować.
Jednym z psychologicznych powodów, dla których przyzwoici ludzie nie podejmują bardzo bezpośrednich rozmów na temat seksu jest ten, że ta wiedza jest z natury nieprzekazywalna. Metoda jej przekazywania jest tak osobista, że ludzie wystrzegają się generalizowania jej. Jest to wiedza zbyt uświęcona, by ją profanować.
Wiadomo nie od dziś, że ludzie, których wiedza z zakresu seksualności jest wykorzystywana w małżeństwie w satysfakcjonujący sposób, nie są skłonni do wystawiania jej na widok publiczny. Nie dzieje się tak dlatego, że rozczarowali się co do seksu, ale dlatego, że seksualność stopiła się z miłością i tylko dwoje małżonków ma dostęp do jej sekretów.
Z drugiej strony ci, których edukacja seksualna nie napotkała na swojej drodze miłości, i którzy są z tego powodu sfrustrowani, są jednocześnie tymi, którzy mogliby mówić o seksie w nieskończoność. Mężowie i żony w związku, gdzie pojawia się niewierność, wciąż poruszają tematy seksualne; ojcowie i matki żyjący w szczęśliwych małżeństwa nie mówią o seksie z innymi. Ich wiedza stała się miłością, nie muszą o niej paplać.
Ci, którzy uważają się za ekspertów seksualnych, w rzeczywistości nie znają tajemnicy, jaka w seksie się kryje – w przeciwnym razie nie musieliby wciąż o nim mówić.
– Abp Fulton J. Sheen, „Troje do pary”, przeł. A. Sztajer, Kraków 2016, s. 30nn.
(opublikowano:17 grudnia 2019 r.)