Chrystus nie napisał ani słowa, ale założył hierarchiczny Kościół, wybierając grono dwunastu Apostołów i powierzając klucze do królestwa niebieskiego św. Piotrowi. Powiedział im także: «Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał» (Łk10,16). Następcami Apostołów są biskupi. Kto więc gardzi ich słowami dot. wiary i moralności, ten gardzi Chrystusem i ostatecznie Bogiem Ojcem.
Wierność Chrystusowi wyraża się zatem bezpośrednio poprzez posłuszeństwo Ewangelii, orzeczeniom Magisterium Kościoła, papieżowi, doktrynie wiary zawartej w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a także np. poprzez posłuszeństwo Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów – jeśli chodzi o sprawowanie i uczestnictwo w liturgii, czy posłuszeństwo biskupom w kwestii moralności stosowania określonych technik medycznych itd. Tego rodzaju posłuszeństwo w żaden sposób nie łamie ludzkiego sumienia, ale właściwie je formuje. Wiara to odpowiedź na miłość Boga i wyraża się ona przecież nie inaczej, jak właśnie poprzez posłuszeństwo.
To oczywiste, że najważniejsza jest sprawiedliwość i miłość Boża – jak mówi sam Chrystus, pouczając faryzeuszy stawiających ludzkie prawa ponad boskimi. Dodaje jednak zaraz, że „to należało czynić, i tamtego nie opuszczać” (Łk11,42). Błędem jest więc zarówno stawianie ludzkich zasad ponad sprawiedliwością i miłością Bożą, jak i opuszczanie ich, szukając usprawiedliwienia w tym, że nie są najważniejsze. To prawda, ze nie są najważniejsze. Nie znaczy to jednak, że nie są ważne.
Innym rodzajem nieposłuszeństwa jest próba wyciągania drzazgi z oka brata, nie dostrzegając belki we własnym. Chrystus nie mówi nigdzie, że nie powinniśmy w żaden sposób pomagać innym przejrzeć na oczy. Stwierdza jednak, że będzie potrafił to zrobić tylko człowiek, który troszczy się nie tylko o wzrok swoich braci, ale w pierwszej kolejności o własny: «Wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata» (Łk6,42).
Najczęściej, „belką” w naszym oku jest nieczystość serca, która przysłania nam proste konsekwencje naszych działań. To nie cel uświęca środki, ale środki uświęcają cel. Drugiemu człowiekowi Boga można ukazać tylko i wyłącznie poprzez prawe słowa i prawe czyny – nigdy poprzez słowa i czyny grzeszne. To oczywiste, że błędy, grzechy czy nienawiść wzbudzają w nas złość, co wynika z umiłowania prawdy, dobra i miłości. Nie możemy jednak odpowiadać na nie tym samym, bo stanowi to zdradę właśnie tych wartości, których pragniemy bronić. Trudno jest na błąd, grzech i nienawiść odpowiadać prawdą, dobrem i miłością, ale tego właśnie wymaga od nas Bóg.
Św. Piotr daje nam bardzo konkretne wskazówki, jak należy radzić sobie w takich sytuacjach: «Jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście. Nie obawiajcie się zaś ich gróźb i nie dajcie się zaniepokoić! Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią Bożą zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem – jeżeli taka wola Boża – cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle» (1P3,14nnn). Walka ze złem polega więc przede wszystkim na trwaniu w dobrym i nie uleganiu jego naciskom – dobro zawstydza zło. Św. Paweł zaś dodaje: «Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni!» (Ef4,31).
Kto się do tego nie stosuje, ten sam niszczy to, co miał w zamiarze ochronić. To przecież krzyż jest naszą drogą do Zbawienia. Innej, łatwiejszej drogi, nie ma.
– Adam Mateusz Brożyński, 1 sierpnia 2015 r.
(opublikowano:1 sierpnia 2015 r.)