Na długo zanim uwierzyłem w prawdziwość teologii, doszedłem do wniosku, że popularny obraz świata przedstawiany przez naukę jest pod każdym względem fałszywy. Podważa go jedna, zasadnicza, centralna niekonsekwencja. (…) Cały ten obraz opiera się na wnioskach wyciągniętych na podstawie zaobserwowanych faktów. Jeśli wnioski nie są słuszne, cały obraz się rozpada. Jeżeli nie jesteśmy pewni co do realności najodleglejszych mgławic, lub jeśli najodleglejsze z nich nie przestrzegają praw wymyślonych przez naukowca w laboratorium – innymi słowy, dopóki rozum nie osiągnął absolutu – wszystko wali się w ruinę.
Mimo to ci, którzy chcą, abym uwierzył w taki obraz świata, chcą zarazem bym uwierzył w nieprzewidywalność rozumu i w to, że jest niezamierzonym produktem ubocznym bezmyślnej materii, będącej jednym ze stadiów swojej nieskończonej i bezcelowej ewolucji. To wyraźna sprzeczność. Chcą, abym akceptował wniosek, a jednocześnie dyskredytował jedyne świadectwo, na którym wniosek ten można oprzeć.
Dla mnie ta trudność jest decydująca i ostateczna. Kiedy jednak przedstawić ją wielu naukowcom, to nie dość, że brakuje im odpowiedzi, lecz jeszcze nie potrafią zrozumieć, na czym ona polega, co mnie upewnia, że nie jest to tylko pewna nieścisłość, lecz zasadniczy błąd leżący u samych źródeł ich sposobu myślenia. Człowiek, który raz w ten sposób ujrzał sytuację, ma skłonność do traktowania naukowej kosmologii jak mitu. Chociaż niewątpliwie zawiera on wiele elementów prawdy. (…)
Gdyby myślenie zależało wyłącznie od mózgu, mózg od biochemii, a biochemia to (w szerszej perspektywie) bezładny przepływ atomów, to nie byłbym w stanie pojąć, dlaczego myśli miałyby mieć większe znaczenie niż szum wiatru w lesie. Dla mnie jest to test ostateczny. (…)
W chrześcijańskiej teologii można uwzględnić naukę, sztukę, moralność i religie poprzedzające chrześcijaństwo. Natomiast w światopoglądzie naukowym nie da się uwzględnić żadnej z tych rzeczy, nawet samej nauki. Wierzę w chrześcijaństwo tak samo jak we wschodzące słońce – nie tylko dlatego, że je widzę, ale także dlatego, iż dzięki niemu widzę wszystko inne.
– C. S. Lewis, „Czy teologia jest poezją?” w: „Brzemię chwały”, przeł. D. Bakalarz, Warszawa 2012, s. 151-156.
(opublikowano:13 sierpnia 2018 r.)