O WIERZE
Prawdziwego szczęścia nie można osiągnąć inaczej niż poprzez wiarę. Szczęśliwy jest człowiek, który wyznając prawą wiarę, prowadzi zacne życie, a prowadząc zacne życie, strzeże prawej wiary.
Jeśli wierzymy w Boga, w sposób godny przyzywamy Go i szukamy; a przez to sławimy Go w sposób doskonały, gdy w Niego wierzymy.
Powinniśmy być pewni tego, co poznajemy zmysłami ciała, lecz o wiele bardziej powinniśmy wierzyć w to, co dostrzegamy dzięki zdolności pojmowania, którą posiada nasz umysł, czyli wierzyć w Boga. „Bez wiary nikt nie może podobać się Bogu, albowiem wszystko, co nie wynika z wiary, jest grzechem” (Hbr11:6;Rz14:23).
Wiary w żaden sposób nie można wymusić przemocą. Do wiary można nakłonić jedynie za pomocą przekonywania i dobrego przykładu. Natomiast w ludziach, na których została wymuszona gwałtem, wiara nie może przetrwać. Podobnie, jak powiadają, wygięty wierzchołek młodego drzewka, skoro tylko zostanie uwolniony, natychmiast powraca do poprzedniej pozycji.
Wyposażony w wolną wolę człowiek z własnej chęci odwrócił się od Boga. Podobnie dzięki osobistemu nawróceniu serca z wiarą do Boga powraca. W ten sposób wychodzi na jaw zarówno wolność woli tego, kto dokonał samodzielnego wyboru, jak też dobrodziejstwo łaski, dzięki której poznał prawdziwą wiarę.
Wzrok Boży szuka wiary w sercu, przeto nie będą mogli usprawiedliwić się ludzie, którzy kłamią, wyznając prawdę jedynie ustami, a w sercu zachowują niegodziwą niepewność.
Jak nie ma żadnej korzyści z wiary głoszonej ustami, ale niewyznawanej w sercu, tak nie będzie żadnego pożytku z wiary, którą ma się w sercu, jeśli usta jej nie wyznają (Rz10:10). Prorok skarcił tych, którzy w ten sposób wierzyli, mówiąc: „Zaginęła wiara, usunięta została z ich ust” (Jr7:28). Otóż wiara przeżywana sercem służy ku zbawieniu, gdy wyznają ją usta.
Wiara bez czynów jest bezwartościowa i na próżno schlebia sobie z jej powodu ten, kto nie jest ozdobiony dobrymi czynami.
Ten, kto dźwiga krzyż, powinien umrzeć dla świata. Przecież noszenie krzyża polega na uśmiercaniu samego siebie. Tylko zakłamani obłudnicy niosą krzyż, ale nie umierają.
Ci, którzy dzięki wierze dostępują poznania Boga, lecz zaciemniają ją swoimi czynami, idą za przykładem Balaama, który upadając z powodu grzesznego postępowania, miał oczy otwarte i oglądał Wszechmocnego (Lb24:16).
Ludzie hołdujący ziemskim namiętnością zwykli szukać wiary nie ze względu na cnotę duszy, lecz ze względu na doczesną korzyść. Dlateg też mówi Pan: „Szukajcie Mnie nie dlatego, że zobaczyliście znaki, lecz dlatego, że jedliście chleb” (J6:26).
Zły chrześcijanin, kiedy nie żyje zgodnie z nauką Ewangelii, gdy nastanie pokusa, łatwo traci również wiarę, której rzekomo strzeże.
Wielu jest chrześcijanami tylko dzięki wyznawanej wierze, lecz swoimi czynami sprzeniewierza się chrześcijańskiej nauce. Licznie też nie kochają wiary w Chrystusa całym sercem, lecz dlatego, że boją się ludzi, udają obłudnie, że wierzą. Przez to ci, którzy nie mogą być źli w sposób otwarty, niesłusznie uchodzą za dobrych z powodu strachu, który czują.
Miłośnicy świata walczą niekiedy w obronie wiary, jak też innym przychodzą z pomocą. Sami jednak, uwikłani w przywiązanie do tego, co ziemskie, nie szukają dóbr niebieskich, lecz tylko pozornie bronią wiary.
Niektórzy w obronie wiary ścigają nawet heretyków, lecz z powodu swego zarozumialstwa gardzą tymi, którzy należą do Kościoła. Wrogów wiary ze względu na ich niewiarę obalają, lecz przy tym gnębią wiernych ciężarem swojej pychy.
O NAWRÓCONYCH
Nagroda nie jest obiecywana tym, którzy się podejmują, ale dawana tym, którzy wytrwają, tak jak zostało napisane: „Kto wytrwa aż do końca, będzie zbawiony” (Mt10:22;24:13). Wówczas bowiem miłe jest Bogu nasze nawrócenie, gdy dobre dzieło, którego się podejmujemy, wypełniamy wytrwali aż do końca. Tak przecież zostało napisane: „Biada tym, którzy stracili cierpliwość” (Syr2:14), czyli nie ukończyli dobrego dzieła.
Należy wiedzieć, gdzie, kiedy i jacy grzesznicy dostępują przebaczenia. Gdzież przeto, jeśli nie w Kościele katolickim? Kiedy, jeśli nie przed dniem nadchodzącego sądu? Gdyż „oto teraz jest czas odpowiedni, oto teraz jest dzień zbawienia” (2Kor6:2). Jacy grzesznicy, jeśli nie nawróceni, którzy uniżają się, chcąc upodobnić się do maluczkich? O nich powiedziane jest: „Do takich należy królestwo niebieskie” (Mt19:14).
Zbadać, jak wielka jest doniosłość sprawiedliwości, czy też jak wielkim blaskiem promienieje sprawiedliwość, nie jest w stanie nikt poza człowiekiem, którzy wprzódy zwróci się całym wysiłkiem serca ku Bogu, jako że dzięki tej światłości, którą jest oświecany, zarówno dojrzy swoją szpetotę, jak też pozna światłość, której ślepym sercem nie dostrzegał. Niepojęta sprawiedliwość wówczas bowiem może być poznana, gdy człowiek nawrócony usiłuje za nią podążać, ponieważ światło poznajemy tylko wtedy, gdy na nie patrzymy.
Znajdująca się w mocy ludzkiej zdolność do wydawania sądów dana jest nam ze względu na nawrócenie. Nawracając się, osądzamy siebie samych, kiedy opłakujemy nasze złe czyny, wymierzamy sobie karę i mocniej przywieramy do dobra, które jest nam dane od Boga (1Kor11:31).
Poprawa nawróconego jest, jak piszą, trojaka. Składają się na nią: po pierwsze zmiana złego postępowania, po drugie czynienie dobra, po trzecie zdobycie nagrody za dobre czyny. Albowiem słowa proroka, który rzecze: „Rozwiąż więzy, które uciskają”, dotyczą naprawienia tego, co złe. Gdy dodaje: „Połam chleb swój dla łaknącego”, mówi o czynieniu dobra. A w tym, co dołącza, zapewniając: „Wówczas rozbłyśnie twe światło poranne” (Iz58:6-10), mowa jest o zapłacie za dobre czyny. Zatem czynienie dobra nie przynosi pożytku, jeśli nie zostanie naprawione zło; nikt nie będzie też mógł przybliżyć się do Boga, jeśli wpierw nie będzie usiłował wprawić się w dobrych uczynkach.
Na wiele sposobów Bóg wzbudza w ludziach lęk, aby się nawracali, choćby i późno, bardziej przy tym zawstydzeni, gdyż tak długo na nich oczekiwano, aż powrócą. Otóż niektórych dotyka już to pogróżkami, już to nieszczęściami, już to objawieniami, aby ci, którzy za nic mają nawrócenie z własnej woli, zmienili się na lepsze, wstrząśnięci przerażającymi doznaniami.
Bardzo wielu nawraca się do Boga wiedzionych wyłącznie pobożnością serca, niektórzy jednak nawracają się zmuszeni nieszczęściami, jako że z pobożności serca nie nawracali się, zgodnie z tym, co mówi fragment psalmu: „Skrępujesz węzidłem i uzdą szczęki tych, którzy nie zbliżają się do ciebie” (Ps32[31],9). Bardzo wielu, gdy nie nawracają się z pobożności, chłoszczą bicze nieszczęścia. Jednak ci, którzy nawet pod chłostą nie pojmują, że powinni w jakiś sposób się poprawić, są jak Egipt, który nawet karany nie potrafił zmienić się na lepsze (Wj7:8-11:10). O takich bowiem ludziach powiada prorok: „Uderzyłeś ich, lecz nie czuli bólu, starłeś ich na proch, lecz nie zechcieli przyjąć napomnienia” (Jr5:3).
Nadęci pychą serca niektórzy mężowie tego świata, po tym jak nawrócą się do Boga, podążają za Chrystusem pełni bogobojnego posłuszeństwa. W ten sposób ci, którzy wcześniej się pysznili, pełni wyniosłości tego świata, później tę właśnie pychę przemieniają w dążenie do uniżenia.
Są też tacy, którzy już nawrócili się potajemnie. W opinii ludzi wciąż są uważani za takich, jakimi byli, ponieważ ich nawrócenie nie wyszło na jaw, jednak w oczach Boga już powstali. Podobnie niektórzy wciąż jeszcze zdaniem ludzi stoją, jednak w oczach Boga już upadli.
Wielu jest według ludzi odrzuconych, lecz według Boga – wybranych. Wielu też ludzie uważają za wybranych, lecz Bóg ich odrzuca, zgodnie z pouczeniem Salomona, który rzecze: „Widziałem pogrzebanych bezbożnych, którzy gdy jeszcze żyli, uważani byli za świętych i rozsławiani w mieście niczym sprawcy sprawiedliwych czynów” (Koh8:10). A zatem niech nikt nie uważa się za wybranego, aby przypadkiem według Boga nie był odrzucony.
O POCZĄTKACH NAWRÓCENIA
Nawrócenie do Boga jest trojakie. Na początku towarzyszy mu słodycz, w połowie – wysiłek, pod koniec – wytchnienie. Jednak bardzo często zdarza się tak, że niektórzy zaczynają od słodyczy, a niektórzy od goryczy pokus.
Każdy nawrócony wprzód niech podejmie się opłakiwania grzechów, a następnie zapragnie rzeczy niebieskich. Najpierw bowiem winy, których się dopuściliśmy, powinny zostać zmyte łzami, a wówczas oczyszczonym wzrokiem ducha wpatrujmy się w rzeczy, których szukamy, aby oczyszczone oczy serca oglądały bez przeszkody rzeczy niebieskie, po tym jak płacz usunie z nich zaślepiającą powłokę grzechu.
Wprzód trzeba w bojaźni nawrócić się do Boga, tak by strach przed przyszłymi karami pokonał cielesne pokusy. Następnie należy, odrzuciwszy lęk, przejść do umiłowania życia wiecznego. Doskonała bowiem miłość precz wyrzuca lęk, ten zaś, który się lęka, doznaje udręki i nie jest doskonały (1J4:18). Dlatego też apostoł powiada: „Nie otrzymaliście bowiem ducha niewoli, ponownie w strachu, lecz otrzymaliście ducha przybrania za synów” (Rz8:15), z czego wynika, że już nie kara za grzech gnębi niewolników, ale umiłowanie sprawiedliwości czyni ich wolnymi.
Jest rzeczą konieczną, aby każdy nawrócony, po tym jak doświadczał bojaźni Bożej, powstał ku miłowaniu Boga niczym syn, by nie gnuśniał przez cały czas w bojaźni niczym niewolnik. Wówczas mianowicie okażemy miłość towarzyszącą naszemu nawróceniu, jeśli z kolei pokochamy niczym ojca Tego, którego najpierw sercem niewolniczym baliśmy się szczerze niczym pana (Ga4:6n).
Na początku nawróconych powinno się łagodnie pokrzepiać, aby przestraszeni nie popadli na powrót w dawne uchybienia, jeśli zaczną otoczeni surowością. Doprawdy, ten, kto nawróconego naucza bez łagodności, może raczej go rozjątrzyć niż zmienić na lepsze.
Każdego nawróconego należy zmieniać na lepsze najpierw pod względem czynów, później natomiast pod względem myśli, tak by wpierw wędzidłem powściągnął nieprawe działanie, a następnie dążenie do występku, aby w żaden sposób nie przetrwało w myślach to, co przestanie ujawniać się w czynach.
W każdym nowo nawróconym nadal tkwi domieszka dawnego życia. W związku z czym jego cnota nie powinna w żaden sposób pokazywać się ludziom na oczy, dopóki dawny sposób życia nie zostanie całkowicie wykorzeniony z duszy.
Ktokolwiek już stał się lepszy, niech się strzeże przed wynoszeniem się z powodu nabytych cnót, aby wiedziony pragnieniem próżnej chwały nie upadł niżej, niż niegdyś leżał po stoczeniu się w grzechy.
O WALCE NAWRÓCONYCH
Niech się nie załamuje żaden nawrócony, jeśli zdarzy się tak, że wciąż znosi pewne przeciwności z powodu udręk cielesnych, gdy zaraz po nawróceniu zapragnie zdeptać wszystkie podniety ciała i będzie usiłował wspiąć się na szczyty cnoty. Przecież Dawca wszelkiego dobra potrafi powstrzymać stawiającą opór ułomność za pomocą wstępujących w jej miejsce cnót.
Każdy dostrzega, że nacierające nań występki gnębią go bardziej wówczas, gdy dojdzie do poznawania Boga. Podobnie Egipcjanin cięższym brzemieniem gnębił naród izraelski, gdy za pośrednictwem Mojżesza odsłaniane mu było poznanie Boże (Wj5:7-21). Albowiem przed nawróceniem grzechy niejako spokojnie trwają w człowieku, lecz gdy je wypędzamy, powstają z gwałtowniejszą mocą. To, co sprzyjało grzesznikowi, staje się zatem wrogiem nawróconemu, podobnie przyjazne staje się nawróconemu to, co stało na przeszkodzie grzesznikowi.
Wiele walk stacza sługa Boży, gdy rozpamiętuje minione czyny. Wielu też po nawróceniu nawet wbrew własnej woli wystawionych jest na działanie wzburzonych żądz rozkoszy cielesnych. Nie znoszą go jednak ku potępieniu, lecz ku wypróbowaniu, czyli po to, aby dla strząśnięcia ospałości zawsze mieć wroga, by stawiać mu opór, byleby tylko nie przystać na jego podszepty. Dlatego też wiedzą słudzy Boży, że już zostali oczyszczeni z grzechów, lecz mimo to wciąż niepokoją ich szpetne myśli, które stają im na przeszkodzie.
Przed nawróceniem kroczy przed nami tłum grzechów, po nawróceniu podąża za nami tłum pokus. Tamte stają nam na przeszkodzie, byśmy nie nawrócili się do Boga, te narzucają nam się, abyśmy nie spoglądali na Boga wolnymi oczami serca. Wrzawa powodowana przez jedne i drugie sprawia, że w nasze życie wkracza zamieszanie, często też osacza naszą uwagę rozmaitymi oszustwami.
Jest rzeczą pożyteczną, aby po nawróceniu sługa Boży wystawiony był na próbę, jako że dzięki kuszącym go grzechom, doświadczany przez nie, wyrywa się z gnuśnej ospałości i zaprawia ducha do pełnienia czynów cnoty.
O ZANIECHANIU NAWRÓCENIA
Zaniechanie nawrócenia wielu na powrót sprowadza do dawnych złych postępków oraz osłabia przez to, że stają się letni. Unikaj zatem ich naśladowania, ty, który się nawróciłeś, abyś nie pogrążył się na nowo w przewinienia tego świata, gdy wystygnie odczuwana przez ciebie bojaźń Boża.
Letni nawrócony nie dostrzega, że niepotrzebne słowa i próżne rozważania są szkodliwe, ponieważ gdyby tylko obudził się z ospałości serca, zląkłby się natychmiast rzeczy, które uważał za błahe, jako czegoś okropnego i groźnego.
W każdym dobrym działaniu należy się obawiać sprzeniewierzenia się oraz bezczynności. Sprzeniewierzamy się Bogu, ilekroć z powodu naszych dobrych dzieł siebie samych, a nie Boga chwalimy. Bezczynności natomiast oddajemy się, ilekroć z powodu ospałości opieszale czynimy dzieła Boże.
Wszelka sztuka na tym świecie ma przedsiębiorczych i bardzo skorych do działania wielbicieli. Dzieje się tak dlatego, że za swoje działanie otrzymują oni natychmiastową nagrodę. Tymczasem za sztuką bojaźni Bożej podąża wielu opieszałych i obojętnych zwolenników, których zapał ostudziły gnuśność i lenistwo. A dzieje się tak, gdyż podejmują się oni trudu nie dla natychmiastowej, lecz dla przyszłej nagrody. Dlatego ustają, gdy wypłata wynagrodzenia nie następuje wnet po podjętym trudzie, a ich nadzieja nieomal całkowicie słabnie. Z tego też powodu wielka chwała zgotowana jest tym, którzy początku nawrócenia ku dobremu życiu stale pomnażają i doprowadzają do doskonałości. W ten sposób, przygotowując się do otrzymania zasłużonej nagrody, stają się tym wspanialsi, im wytrwalej zarówno podejmują się, jak też dokonują trudów pełnej mozołu drogi.
Niektórzy zabierają się do uprawiania cnót pełni świeżego zapału, który towarzyszy nawróceniu, lecz gdy postępują naprzód, okrywa ich kurz najpodlejszego pożądania, gdy w sposób nieumiarkowany oddają się ziemskim sprawom. Dlatego też Pan mówi o dobrych ziarnach: „A ziarno, które upadło między ciernie, to ci, którzy usłyszeli Słowo Boże, lecz z powodu troski tego świata czy zwodniczego bogactwa duszą słowo i staje się bezowocne” (Mt13:22).
Świeżo nawróceni żadną miarą nie powinni dać się ponieść sprawom tego świata. Albowiem jeśli natychmiast się w nie uwikłają, słabną i usychają podobnie jak zasadzone młode drzewka, które jeszcze nie mają korzeni.
Niekiedy ze względu na dobro duszy nawróconym służy zmiana miejsca, ponieważ bardzo często ze zmianą miejsca przebywania następuje również zmiana stanu umysłu. Jest zatem rzeczą odpowiednią, by nawet ciało człowieka było usunięte stamtąd, gdzie niewolniczo ulegał pokusom, gdyż miejsce, w którym ktoś żył w sposób nikczemny, na widok umysłu wystawia to, co stale tam rozważał bądź czynił.
Św. Izydor z Sewilli, „Sentencje”, przeł. T. Krynicka, Kraków 2012, s. 80-92.
(opublikowano:22 października 2013 r.)