Hipoteza ludzkiej telegonii głosi w skrócie, iż „mężczyzna, który pozbawił kobietę dziewictwa, staje się genetycznym ojcem jej przyszłych dzieci”*. Inna jej wersja, dowiedziona u muszek owocowych*, dotyczy przekazywania przez pierwszego partnera seksualnego kobiety własnych cech nabytych potomstwu kolejnych jej partnerów.Pośród zwolenników tej hipotezy krąży opina, iż tego rodzaju zasada była znana od wieków i to właśnie dlatego największe religie świata kładą tak wielki nacisk na sprawę zachowania czystości przedmałżeńskiej. Zjawiskiem telegonii uzasadnia się także tzw. „prawo pierwszej nocy”.
Nie będę się jednak tutaj zajmował samym zjawiskiem telegonii i kwestią jego prawdziwości, ale jego konsekwencjami społecznymi, bowiem mężczyzna w nie wierzący, który bierze za żonę kobietę, która straciła dziewictwo z kimś innym, musi mieć świadomość, iż z perspektywy biologicznej, nigdy nie będzie mógł mieć z nią własnego potomstwa. Prostą konsekwencją wiary w ludzką telegonię jest więc zupełnie rozsądne postanowienie o interesowaniu się tylko i wyłącznie kobietami, które nigdy nie współżyły z żadnym innym mężczyzną, pogarda dla pozostałych, a dodatkowo w przypadku osób, których głównym celem życia jest przekazywanie swojego materiału genetycznego – bałamucenie i wykorzystywanie seksualne dziewic.
Wiara w zjawisko telegonii uzasadnia zatem w pełni starotestamentową pogardę dla kobiet, które nie zachowują dziewictwa dla swego męża i w jej świetle kamienowanie cudzołożnic wydaje się mieć jakieś rozumowe uzasadnienie. Jednak u podstaw takiej wzgardy, leży także pewien system wartości, który biologiczne ojcostwo stawia wyżej niż wychowanie, czyli ojcostwo duchowe.
Objawienie niesie za sobą radykalną zmianę takiej mentalności. Oto bowiem św. Józefa Bóg nie powołuje już do posiadania biologicznego potomstwa, ale wyznacza mu zadanie o wiele większe, jakim jest opieka nad Synem Bożym – Zbawicielem ludzkości. Co ciekawe, choć Jezus z Nazaretu nie jest biologicznym synem Józefa z rodu Dawida, to do tego rodu się go także zalicza.
Zwróćmy jednak uwagę na to, iż dla Józefa to wszystko nie było takie oczywiste, a Radosna Nowina nie była dla niego aż taka radosna. Na wieść o ciąży Maryi zareagował podobnie jak zareagowałaby większość mężczyzn na jego miejscu – podejrzeniem o zdradę i zerwaniem planowanych zaślubin. Nie można odmówić tej decyzji rozumności. I w tym właśnie momencie dzieje się coś, co tenże rozum strąca z piedestału – a jest to Anioł Pański, który mówi: «Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło». Zdanie to wskazuje na lęk Józefa, natomiast argumentacja w nim zawarta na jego źródło – iż potomstwo które przyjdzie mu wychowywać będzie potomstwem jakiegoś innego mężczyzny, co jak widać jest w sposób oczywisty rzeczą niepożądaną. Jednak Anioł rozwiewa te obawy – będzie to bowiem ktoś, kto nie niesie za sobą ciężaru całej tej biologicznej przeszłości ciągnącej się wstecz aż do Adama – sprawcy grzechu pierworodnego. Będzie to człowiek od tego grzechu wolny – zrodzony «ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga», «On jest obrazem Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec każdego stworzenia», «On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych». To sam wcielony Bóg.
Objawienie wyrywa nas więc z myślenia na sposób krwi i ciała poprzez przewartościowanie. Jakże bowiem w świetle tego wszystkiego, biologiczne ojcostwo, polegające na spłodzeniu swojego potomstwa, może stać ponad ojcostwem duchowym, skoro zrodzeni z ciała są niewolnikami grzechu, zaś zrodzeni z ducha są wolnymi? Wolność polega na przyjęciu życia w Chrystusie – na ponownych narodzinach z Ducha. «Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego». Królestwo Boże, czy też Boża rodzina, różni się od królestw ludzkich sposobem sukcesji. Człowiek cielesny jest sukcesorem Adama, zaś człowiek duchowy staje się sukcesorem Chrystusa. Powszechna godność królewska którą otrzymujemy w Chrystusie nie zostaje nam nadana poprzez więzi biologiczne ale duchowe i tym samym radykalnie zmienia sposób wchodzenia w relację z Bogiem i innymi ludźmi. Mężczyzny w takim świetle nie czyni ojcem posiadanie biologicznego potomstwa, ale bez względu na nie – bycie obrazem Boga Ojca wobec wszystkich Jego dzieci, na wzór Chrystusa, który stał się także tych dzieci bratem i przyjacielem.
– Adam Mateusz Brożyński, 17 stycznia 2016 r.
♫ Grzegorz Turnau – Jestem synem mego ojca
(opublikowano:18 stycznia 2016 r.)