Co jest celem i przedmiotem Objawienia Bożego? Bóg objawił ludziom nieco o sobie i o tym, co ludzi prowadzi do zbawienia. Są to prawdy nader wzniosłe i ważne, od których zawisło udoskonalenie ludzi i wieczność szczęśliwa. Obok tych prawd najwyższych, które w pewnej mierze stały się nam dostępne przez Objawienie, jest drugi zakres prawd już niższych, ziemskich, odnoszących się do świata i sił, które w nim działają, tych prawd badanie przekazał Bóg rozumowi ludzkiemu, więc Objawienie wcale się nimi nie zajmuje. Pismo św. wyraża się o zjawiskach przyrody nie w sposób naukowy, lecz tak, jak się wyrażał ogół współczesnych (np. o wschodzeniu i zachodzeniu słońca). Wzmianki te bowiem służą jedynie do uzmysłowienia i uprzystępnienia prawd religijnych i moralnych.
Nie ma zatem sprzeczności między wiarą (Objawieniem Bożym) a wiedzą, czyli nauką, bo wiara uczy w zasadzie o czym innym, a o czym innym wiedza. Wiara nie krępuje wcale swobody badań przyrodników, chemików, biologów, fizyków, astronomów i innych uczonych. Każe im być ścisłymi w badaniach, a ostrożnymi w tworzeniu takich przypuszczeń (hipotez), które przekraczają właściwy zakres ich badań i wchodzą w obręb filozofii lub nawet Objawienia Bożego. Podnosi to sumienność i krytyczność badań i wychodzi na pożytek nauki. Jakoż wielu uczonych wierzy głęboko i spełnia praktyki religijne. Ten sam Bóg dał Objawienie, który stworzył wszechświat i nadał mu prawa. W Bogu nie ma i nie może być sprzeczności, zatem w kwestiach stycznych nie może być sprzeczności między wiarą a wiedzą.
Jeżeli kiedy powstaną spory między teologami, wyjaśniającymi Objawienie Boże, a badaczami przyrody, to wina leży w rozumie ludzkim, roztrząsającym rzeczy nie dość krytycznie i spokojnie. Kto twierdzenia niektórych teologów uważa za dogmaty wiary, chociaż ich Kościół uroczyście nie potwierdził, albo hipotezy niektórych uczonych (najczęściej nie badaczy lecz popularyzatorów) poczytuje za pewniki naukowe, chociaż nauka nie uznała ich jeszcze za prawdy niewątpliwe i nie odrzuciła rozwiązań odmiennych, ten popadnie w rozterki, ale… z własnej winy. W rzeczywistości nie ma ani jednego pewnika naukowego, który by się sprzeciwiał jakimś dogmatom wiary. Bacon, ojciec empirii nowożytnej, zapewniał słusznie, że „tylko połowiczna wiedza odwodzi od Boga, a przeciwnie, głęboka nauka do Boga prowadzi”.
Owszem, wiara przychodzi w pomoc nauce, bo rozszerza zakres poznania ludzkiego na rzeczy, o których badacze przyrody nic orzec nie mogą, a dociekania filozoficzne niewiele i niepewnie pouczyć zdołają. Bóg postępuje z ludzkością jak mądry nauczyciel, który poleca uczniom badać samodzielnie różne zjawiska, prostuje ich zboczenia, a uzupełnia jedynie to, czego uczniowie o własnych siłach poznać nie mogą.
Na odwrót, nauka przychodzi w pomoc wierze, bo wykazuje istnienie Boga oraz niematerialność duszy ludzkiej, a to są podstawy wiary. Krytyka historyczna stwierdza znów wiarogodność ksiąg Pisma św. Przy tym nauka zaprawia do ścisłego, logicznego myślenia, przez co dopomaga do lepszego zrozumienia Objawienia Bożego.
„Intelligo, ut credam — et credo, ut intelligam”* („rozumiem, abym wierzył, i wierzę, abym zrozumiał”). Mało wykształceni stawiają nieraz zapory nauce, bo nie pojmują jej użyteczności. Ci sami wypaczają niejednokrotnie treść prawd objawionych, wierzą w zabobony, ograniczają się do form zewnętrznych, unoszą się fanatyzmem itp. Kościół katolicki o całe wieki pierwej niż państwa i rządy zrozumiał potrzebę wykształcenia, zatem zakładał szkoły i uniwersytety, zachęcał zakonników do przepisywania cenniejszych dzieł starożytnych, chociaż pogańskich — i przez to stał się głównym łącznikiem między cywilizacją grecko-rzymską a nowożytną.
Dlaczego nie ma sprzeczności między wiedzą a wiarą? Nie ma sprzeczności między wiedzą a wiarą dlatego, bo ten sam Bóg dał Objawienie, który stworzył świat i urządził.
– ks. Walendy Gadowski, „Apologetyczny katechizm katolicki” (1932), Warszawa 2002, s. 42n.
(opublikowano:20 października 2018 r.)