Smutne to z pewnością, kiedy dziewczynie czułej i prostodusznej, pełnej ufności i wstydliwej, zagraża cynizm, egoizm i oszustwo, które wykorzystają jej bezbronny wdzięk i ufną wiarę; i może chciałbyś, żeby więcej wiedziała. Ale nie chodzi wcale o to, by dziewczyny w twoim kraju wszystko wiedziały, były ostrożne i skąpe w dawaniu; gdyż kształtując je w ten sposób niszczyłbyś to właśnie, co chcesz ocalić.
Z pewnością każda wartość ma w sobie i zarodki własnego zniszczenia. Szczodrość niesie ryzyko obrzydliwego pasożytnictwa. Wstydliwość – wulgarności, która ją stłumi. Dobroć – ryzyko niewdzięczności i na koniec zgorzknienia. Ale czy chciałbyś świata już martwego, aby uniknąć ryzyka, które z natury rzeczy przynosi życie? I czy zabroniłbyś wznieść piękną świątynię ze strachu przed trzęsieniem ziemi, które mogłoby ją zburzyć?
Będę więc wciąż powoływał do życia te, które są ufne, choć najłatwiej właśnie je zdradzić. Jeżeli rabuś dopuści się grabieży na jednej z nich, będzie cierpiał. Ale jeśli chcę mieć wspaniałego wojownika – godzę się na ryzyko, że stracę go w czas wojny. Odrzuć więc pragnienia, które niosą w sobie sprzeczność.
Znów bowiem absurdalna była twoja postawa. Podziwiając godne podziwu oblicze, zrodzone przez obyczaj twojego kraju, zaczynasz oto nienawidzić obyczaj, gdyż wydawał ci się przymusem, w istocie zaś dlatego, że nakazywał ludziom stawać się. A zniszczywszy obyczaj, w konsekwencji zniszczyłeś to, co zamierzałeś ocalić. I w rzeczywistości, ze strachu przed wulgarną brutalnością i sprytem zagrażającym szlachetnym duszom zmusiłeś te szlachetne dusze, aby się stały właśnie wulgarniejsze i sprytniejsze.
Pamiętaj, że nie na darmo kocham to, co zagrożone. Nie trzeba ubolewać nad zagrożeniem rzeczy cennych. To właśnie wydaje mi się warunkiem ich wartości. Lubię, gdy wierna przyjaźń jest wystawiona na próbę. Gdyby nie próby, nie byłoby wierności i nie miałbym przyjaciela. Godzę się na to, że niektórzy upadną, aby wartość innych była tym większa. Lubię odważnego żołnierza, który się kulom nie kłania. Gdy zabraknie odwagi, nie będę miał bowiem żołnierzy. I godzę się na to, że niektórzy zginą, gdyż śmiercią utwierdzą godność pozostałych.
Jeśli mi więc przynosisz skarb, niech będzie tak kruchy, że wiatr mógłby mi go odebrać. W młodzieńczej twarzy lubię to właśnie, że zagraża jej starość, a w uśmiechu – że jedno słowo może go przemienić w łzy.
Antoine de Saint-Exupery, „Twierdza„, CIX
(opublikowano:16 lipca 2013 r.)