Wszystkie nasze zwyczajne rodzaje aktywności, nawet najskromniejsze, są do przyjęcia, jeśli poświęcamy je Bogu, a jeśli nie – wszystkie, nawet najszlachetniejsze, są grzeszne. Chrześcijaństwo nie odbiera nam naturalnego życia, zastępując je nowym. Raczej organizuje naturalne pożytki tak, aby służyły jego nadnaturalnym celom. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji pojawia się konieczność poświęcenia któregoś, albo wszystkich naszych doczesnych dążeń. Lepiej być zbawionym z jednym okiem, niż z dwojgiem trafić do piekła. Ale dzieje się tak w pewnym sensie per accidens – ponieważ w szczególnych okolicznościach możliwe jest zaniechanie tej czy innej czynności na chwałę Boga. Zasadniczo nie ma sprzeczności pomiędzy życiem duchowym a zwyczajnymi ludzkimi działaniami.
Tak więc wszechobecność posłuszeństwa wobec Boga w życiu chrześcijańskim jest analogiczna do wszechobecności Boga w świecie. On nie zapełnia świata tak jak ludzie, to znaczy Jego części nie znajdują się w różnych miejscach świata, uniemożliwiając umieszczenie w nich innych obiektów. Mimo to, zdaniem dobrych teologów, On jest wszędzie – obecny w każdym punkcie wszechświata. (…)
Praca Beethovena i praca sprzątaczki zyskuje wymiar duchowy (…) jeśli jest poświęcona Bogu i wykonana z pokorą „dla Pana”. Nie oznacza to oczywiście, że każdemu powinno być obojętne, czy zamiata pokoje, czy komponuje symfonie. Kret na chwałę Boga musi kopać tunele, a wrona krakać. Wszyscy jesteśmy członkami jednego ciała, ale różnimy się między sobą i mamy różne powołania. Wskazówkami dotyczącymi powołania człowieka są jego zdolności, wychowanie oraz sytuacja, w jakiej się znajduje.
– C. S. Lewis, „Nauka w czasie wojny”, w: „Brzemię chwały”, Warszawa 2012, s. 64nn.
(opublikowano:10 września 2018 r.)